Horror w pensjonacie. Turystka zmarła, ale nikt nie mógł potwierdzić zgonu. "Nie możemy czekać cały dzień"

86-latka, która wraz ze zorganizowaną grupą turystów z Dąbrowy Górniczej zatrzymała się w jednym z pensjonatów w Rowach (powiat słupski), została znaleziona martwa w wynajętym pokoju. Okazało się jednak, że nikt nie może wystawić aktu zgonu. Starostwo powiatowe nie podpisało bowiem umowy z koronerem.
Zobacz wideo Ścieżką rowerową w Nowej Zelandii zachwyca się cały świat. Ale w Polsce też mamy takie cudo

Nie tak miał wyglądać ten urlop. Zorganizowana grupa turystów z Dąbrowy Górniczej wybrała się nad morze. Zatrzymali się w okolicach Ustki, w pensjonacie zlokalizowanym w miejscowości Rowy. Niestety, okazało się, że 86-letnia kierowniczka wycieczki zmarła w zajmowanym przez siebie pokoju. Kobietę znaleziono we wtorek 13 czerwca około godziny siódmej rano. I choć prokurator wykluczył działanie osób trzecich, to jednak nie zakończyło całej sprawy. 

"Nie możemy czekać cały dzień ze zwłokami w pokoju!"

O sytuacji poinformował "Głos Szczeciński". Portal podaje, że właściciele pensjonatu, w którym doszło do tego zdarzenia, próbowali wezwać osobę, która mogłaby potwierdzić zgon seniorki, ale okazało się, że to nie takie proste zadanie.

"Niestety, od godziny siódmej jesteśmy odsyłani od jednej przychodni do drugiej. Obdzwoniłam wszystkie ośrodki zdrowia w okolicy. Dzwoniłam do przychodni zdrowia w Ustce, do lekarza w Wodnicy, w Bałamątku ośrodek zdrowia już zlikwidowano, a innego lekarza rodzinnego w okolicy nie ma" - wyjaśniała cytowana przez wyżej wymieniony portal Julia Buła, menagerka Pensjonatu "Danka" w Rowach. "Dzwoniłam też do szpitali w Ustce i w Słupsku. Wszyscy mi odmówili. W szpitalu powiedzieli, że oni nie przyjeżdżają stwierdzać zgonu. Pogotowie też odmówiło. Jest godzina dziesiąta, a zmarła kobieta wciąż leży w pokoju! Nikt nie chce przyjechać, aby stwierdzić zgon, a niestety zakład pogrzebowy nie zabierze zwłok, dopóki koroner lub lekarz nie potwierdzi, że kobieta nie żyje". Jak dodaje kobieta:

Ktoś poradził mi, aby spróbować wieczorem, kiedy jest mniejszy ruch w przychodni, ale przecież nie możemy czekać cały dzień ze zwłokami w pokoju!

Powiat nie podpisał umowy z koronerem. Poprzedni zmarł... dwa lata temu

Sytuacja była naprawdę poważna, a menagerka próbowała także uzyskać pomoc u władz samorządowych. Zadzwoniła do Starostwa Powiatowego w Słupsku, aby dowiedzieć się, z kim powinna skontaktować się w tej sytuacji. Portal gs24.pl dodaje jednak, że "niestety, tam też jej nikt nie pomógł". Okazało się bowiem, że poprzedni koroner, z którym starostwo podpisało umowę, zmarł dwa lata temu. Co więcej, do tej pory nie ma za niego żadnego zastępstwa. 

To jakiś absurd. Powiedzieli, że nie wiedzą, co zrobić, ale będą szukać jakiegoś rozwiązania. Ostatecznie zapewnili mnie, że około południa jakiś lekarz się tutaj pojawi

- mówiła w rozmowie z gs24.pl menagerka pensjonatu "Danka". Właściciele noclegu zdecydowali się poprosić o pomoc policję. Funkcjonariusze przywieźli na miejsce lekarza z Ustki. Medyk pojawił się w Rowach około godziny 11 i potwierdził zgon seniorki. Jak się okazało, "kobieta zmarła z przyczyn naturalnych". Na miejscu pojawił się także prokurator, który wykluczył działanie osób trzecich. 

Więcej o: