Pierwsza propozycja to Camogli, czyli miasteczko czekających żon. To niewielka miejscowość w Ligurii, która została wybudowana w skale. Możemy spotkać się z opinią, że wizyta w tym mieście będzie dobrym rozwiązaniem w przypadku osób zmęczonych tłumami w Portofino czy Cinque Terre.
Nazwa Camogli powstała z połączenia dwóch włoskich słów - case (domy) oraz mogli (żony). Z czego wynika to skojarzenie? Jedna z legend głosi, że w czasie, gdy zamieszkujący miejscowość rybacy wypływali w morze, ich żony tęsknie wyglądały z okien i wypatrywały mężów. Warto wspomnieć, że miasteczko znane jest obecnie głównie dzięki kolorowym kamienicom na brzegu morza. Budynki te są zaskakująco wysokie. - Jest to efekt zmian i przebudów dokonywanych przez ich właścicieli na przestrzeni stuleci. Kiedy rodziło się dziecko albo marynarz wracał z długiego rejsu, dodawało się kilka nowych pokoi albo nawet nowe piętro - dowiadujemy się z artykułu poświęconego Camogli na blogu "Thatsliguria".
Bracciano to miasto w regionie Lacjum, oddalone mniej więcej 40 kilometrów od Rzymu. O miejscowości było dosyć głośno po medialnym ślubie Toma Cruise'a i Katie Holmes w tamtejszym zamku w 2006 roku. Jednak turystyczny szał wywołany tym wydarzeniem szybko minął. Warto się tam wybrać na przykład w czasie dłuższego pobytu w Rzymie.
Nasze zestawienie zamyka miejscowość Ostuni, która znajduje się w popularnym w ostatnich latach wśród turystów z Polski regionie Apulia. Jest znacznie mniej oblegana przez turystów niż na przykład Alberobello czy Monopoli.
Miasteczko nazywane jest "włoskim Santorini". To dlatego, że posiada całkowicie białą zabudowę, co malowniczo kontrastuje z błękitem morza, a także z turkusowymi okiennicami i zielonymi drzwiami. Warto wspomnieć, że mieszkańcy Ostuni zaczęli bielić budynki już w okresie średniowiecza. Biała barwa miała być ochroną przed temperaturą, która latem w tej części Włoch może sięgać nawet powyżej 40 stopni Celsjusza.