Jeździłam tam często jako mała dziewczynka z tatą, który uwielbia góry. Jednak wtedy niezbyt mi się podobało. Wydawało mi się, że to nudne miejsce, w którym nie ma co robić. Teraz jednak mogę szczerze przyznać, że rozumiem już, dlaczego mój tata tak bardzo lubił tę miejscowość. Ja też jestem w niej już zakochana. Moim zdaniem to idealny kierunek na krótszy lub dłuższy wyjazd dla osób, które marzą o odpoczynku od zgiełku dużego miasta i chcą zaczerpnąć świeżego powietrza pełną piersią.
Krynica-Zdrój to jedno z najstarszych uzdrowisk w Polsce, słynące między innymi z malowniczych krajobrazów Beskidu Sądeckiego. Dlatego wiele osób może zaskoczyć brak tłumów i drożyzny. Deptak miejski był praktycznie cały czas pusty. Co jakiś czas mijaliśmy tylko spacerujących seniorów. Ogromną zaletą są też niskie ceny w lokalach gastronomicznych i sklepach. Z naszego wyjazdu nie przywieźliśmy ani jednego tzw. paragonu grozy. Za żaden obiad z napojem nie zapłaciłam więcej niż 40 złotych.
Pisząc o Krynicy-Zdrój nie mogę nie wspomnieć o tamtejszych słynnych wodach leczniczych, które pomagają między innymi w przypadku różnych dolegliwości układu pokarmowego. I mimo że niektóre z nich mają specyficzny zapach (np. woda, która śmierdzi jak stare jaja), warto skorzystać z ich cennych właściwości.
Krynica-Zdrój to według mnie nasza polska perełka. Kończąc nasz krótki wypad, byłam naprawdę zachwycona tym miejscem. Wyjazd do tej uzdrowiskowej miejscowości może okazać się lepszy dla naszego samopoczucia i zdrowia niż wizyta w drogim SPA. Moim zdaniem nie warto więc czekać na emeryturę, by się tam wybrać.