Przemysław Sobczyk regularnie zamieszcza w mediach społecznościowych relacje z górskich wędrówek. Możemy na nich zobaczyć malownicze widoki, naturę, a także zwierzęta w ich naturalnym środowisku, takie jak kozy czy niedźwiedzie. Spotkania fascynują go do tego stopnia, że, jak sam przyznał w jednym z postów, potrafi spędzić na obserwacji w ukryciu nawet 30 minut.
Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Na twitterowym profilu Przemysława Sobczyka wielokrotnie pojawiały się zdjęcia i filmy ze spotkań z futrzanymi, drapieżnymi ssakami w Tatrach. Jedna z relacji została opublikowana we wtorek, 30 maja. Mężczyzna najpierw zauważył niedźwiedzicę, która podążała ścieżką do źlebu, a chwilę później jego wzrok przyciągnął inny osobnik.
W oddali zauważyłem czarną kulę, zasuwającą tą samą ścieżką. Samiec szedł za zapachem samicy i też po chwili zniknął w odmętach kosodrzewiny w dole żlebu... Ruja w pełni
- pisał na Twitterze.
Dzień później można było zobaczyć kolejne materiały. Tym razem miłośnik gór stanął oko w oko z niedźwiedziem. Na nagraniu możemy zobaczyć futrzaną głowę spoglądającą wprost w obiektyw. Jak zachować się w takiej sytuacji? Przemysław Sobczyk wyjaśnia, że najważniejszy jest spokój.
Po spotkaniu każdy z nas poszedł w swoją stronę. Gdy spotkacie niedźwiedzia, nie róbcie gwałtownych ruchów po prostu spokojnie oddalcie się w kierunku, z którego przyszliście
- tłumaczył Sobczyk.
Niedźwiedzie nie dążą do kontaktu z człowiekiem - uciekają. Będą się bronić, jeśli nie dacie im spokoju i naruszycie ich bezpieczną przestrzeń
- czytamy.
W odpowiedzi na pytanie jednego z internautów mężczyzna wyliczył, że spotyka niedźwiedzie na szlakach nawet 30 razy w roku. Nigdy jednak "nie czuł się zagrożony" - to zwierzęta wydawały się wystraszone. Dodał, że każda taka sytuacja jest wyjątkowa i przyspiesza mu bicie serca.