Do zdarzenia doszło 23 marca, jednak mężczyzna stanie przed sądem w sierpniu. Tego dnia pasażer o imieniu Szu Ta Wu wracał do domu z Managui w Nikaragui na Tajwan z linią TACA Airlines. Wcześniej czekała go przesiadka w Miami, gdzie uwagę straży granicznej przykuły dziwne dźwięki z jego torby.
Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Zaniepokojeni funkcjonariusze zapytali mężczyznę o ćwierkanie dochodzące z jego torby podręcznej. Ten sięgnął wówczas do środka i wyciągnął z niej... jajko. Okazało się, że próbował przewieźć ze sobą łącznie 29 jaj, a z jednego z nich właśnie wykluło się pisklę. Wszystkie znajdowały się w specjalnej chłodziarce z kontrolowaną temperaturą.
Tajwańczyk nie posiadał żadnych dokumentów pozwalających mu na transport zwierząt. Jak donosi serwis abc.net.au, przyznał, że znajomy opłacił jego podróż do Nikaragui, by ten odebrał dla niego jaja. Dodał, że nie miał pojęcia, jaki gatunek przewoził. Mężczyzna odpowie za próbę przemytu na początku sierpnia, za co grozi mu nawet 20 lat więzienia.
Funkcjonariusze przejęli torbę i poinformowali o fakcie United States Fish and Wildlife Service (ang. Służba Połowu i Dzikiej Przyrody Stanów Zjednoczonych). Do czasu przybycia służb zdążyło wykluć się osiem ptaków. Ostatecznie z 29 osobników przeżyły 24. Teraz mają dziewięć tygodni i znajdują się pod opieką Paula Reillo, profesora Florida International University i dyrektora Fundacji Konserwatorium Rzadkich Gatunków. Mężczyzna pracuje nad znalezieniem im długoterminowego domu.
Okazało się, że Szu Ta Wu przewoził ze sobą papugi - amazonkę żółtą i czerwoną. Jest to niezwykle pożądany gatunek wśród handlarzy, który może żyć nawet 70 lat. Dr Reillo wyjaśnił, że handel ptakami z Ameryki Środkowej ma się dobrze i trwa niezmiennie od lat.