Do redakcji Gazeta.pl zgłosiła się czytelniczka, która podzieliła się z nami przykrymi doświadczeniami z ostatniej podróży. 14 maja wieczorem przyleciała z Warszawy do hotelu Sunrise Royal Makadi Resort w egipskim Hurghadzie. Ze względu na długi lot jedyne, o czym marzyła, to zameldowanie w pokoju. Jednak jak się okazało, już wtedy czekało na nich pierwsze nieporozumienie.
Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Obsługa hotelowa przydzieliła rodzinie dwa pokoje na parterze, podczas gdy te, zgodnie z ustaleniami, miały znajdować się na pierwszym piętrze. Wczasowicze nie byli zadowoleni z takiego obrotu sprawy i nie zgodzili się na przyjęcie propozycji. Ze względu na zmęczenie podróżą postanowili przełożyć wyjaśnienie sprawy na kolejny dzień, tuż po śniadaniu.
Znalazł się dla mnie pokój na pierwszym piętrze w budynku obok. Zgodziłam się na przeprowadzkę. Wydało mi się, że to kończy sprawę. Szybko okazało się jednak, że mój koszmar dopiero się zaczyna
- relacjonowała 69-latka.
Wieczorem kobieta zauważyła pismo, które wsunięto pod jej drzwi. Pracownicy poinformowali w nim, że ta ma jak najszybciej zgłosić się na recepcję w celu wyjaśnienia szkody.
Obsługa oskarżyła Polkę o zepsucie telewizora w pokoju, w którym spędziła pierwszą noc. Ta jednak zarzekała się, że nawet go nie włączała. W ciągu kolejnych dni uczestniczyła w spotkaniach z rezydentem biura podróży i managerem hotelu, podczas których rozpoczęła się zacięta batalia. Kobieta twierdziła, że hotel nie przedstawił jej żadnych dowodów, a ona nie ma nic wspólnego z usterką. Z kolei pracownicy oczekiwali, że ta za nią zapłaci - w innym przypadku wezwą policję i uniemożliwią jej powrót do Polski.
Manager zdania nie zmienił. Stwierdził, że zażądałam wymiany pokoju, bo zepsułam telewizor [...] Mam zapłacić 300 dolarów za uszkodzenie telewizora. Chcą takich pieniędzy za 32-calowe urządzenie, które nawet nie jest smart
- mówiła kobieta.
Wakacje były niezwykle stresujące dla całej rodziny, która nie mogła się w pełni zrelaksować, traciła wiele godzin na rozmowy z personelem i nieustannie czuła "niepokój oraz bezradność". Jak zakończyła się sytuacja? Ostatecznie do hotelu przyjechała policja, która zobowiązała urlopowiczów do zapłacenia 150 dolarów.
Jak donosi next.gazeta.pl, biuro podróży SunFun jest innego zdania. Przedstawiciele uważają, że klienci zażyczyli sobie pokojów na parterze, nie pierwszym piętrze, argumentując prośbę problemami z poruszaniem jednej osoby. Zdanie mieli zmienić kolejnego dnia.
Zgodnie z procedurą hotelową każdy pokój jest dokładnie sprawdzany po wykwaterowaniu każdego klienta oraz przed zakwaterowaniem kolejnego
- informowała Magda Plutecka z biura SunFun.
Biuro zaznacza także, że początkowo klienci chcieli zapłacić część kwoty, na co nie chciał się zgodzić hotel. Dodano, że Sunrise Royal Makadi Resort to wysoko oceniany przez Polaków i popularny obiekt, z którym współpracują już od kilkunastu lat.