Jebel Jais to najwyższy szczyt Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Znajduje się on na wschodzie emiratu Ras Al Khaimah. To właśnie tutaj czeka na nas najdłuższa kolejka tyrolska na świecie, która w 2018 roku została wpisana do Księgi Rekordów Guinnessa. Długość liny wynosi 2820 metrów, natomiast różnica pomiędzy punktami to 400 metrów. - Jeśli jesteś żądny (-na) wrażeń i masz ochotę na zastrzyk adrenaliny, z pewnością spodoba Ci się Jais Flight, czyli najdłuższa na świecie tyrolka, na której w ciągu niecałych trzech minut pokonasz z prędkością od 120 do 150 km/h głębokie wąwozy, kaniony i poszarpane szczyty leżące 1680 metrów nad poziomem morza - dowiadujemy się z opisu atrakcji.
Zazwyczaj unikałam tego typu atrakcji. Zdecydowanie bliżej mi do osoby strachliwej niż do takiej, która poszukuje mocnych wrażeń. Jednak pewne doświadczenia z ostatnich miesięcy pokazały mi, że czasami warto się przełamać, by przeżyć coś naprawdę niesamowitego. Ostatecznie więc zdecydowałam się na skorzystanie z tej atrakcji.
Przed przejazdem przeszliśmy szczegółowy instruktaż. Dowiedzieliśmy się między innymi, jaką pozycję powinniśmy mieć w trakcie przejazdu - głowa przez cały czas ma być skierowana w dół, a ręce muszą być ułożone wzdłuż ciała. O tym, że w tym przypadku nie warto eksperymentować, przekonałam się na własnej skórze. Ale o tym później.
W bazie podpisaliśmy różne zgody i oświadczenia. Zostaliśmy ubrani w specjalny sprzęt, a na naszych kaskach zamontowano kamerki, które nagrywały przejazdy. Poinformowano nas także o tym, że będziemy zjeżdżać w parach. Dlatego też przed startem zostaliśmy zważeni. Wiele osób dociążono specjalnymi woreczkami, dzięki którym możliwe było utrzymanie podobnej prędkości dla obu startujących.
Zjechałam najdłuższą tyrolką na świecie. Tuż przed startem chciałam się wycofać archiwum prywatne
Tuż przed startem pojawił się ogromny strach. Widząc trasę przejazdu, uświadamiałam sobie, na co tak właściwie się zdecydowałam! Zaczęłam więc poważnie się obawiać, że w czasie przejazdu dostanę ataku paniki. Chciałam nawet się wycofać. Pomyślałam jednak, że potem mogę mocno tego żałować. Przypomniałam też sobie, że przecież w tym miejscu nie było żadnych wypadków, więc jestem bezpieczna.
Moje rozmyślania przerwał start. Wtedy zorientowałam się, że nie ma już odwrotu i jedyne, co mogę zrobić to zachować spokój. Lecąc nad ogromną przepaścią, poczułam swego rodzaju euforię. To było naprawdę niesamowite uczucie. Mogłam podziwiać pasmo górskie oraz drogę, którą jeszcze kilkanaście minut temu jechaliśmy busem. Chciałam zobaczyć więcej. Jednak gdy podniosłam głowę do góry, zaczęłam się wahać na prawo i lewo, co było nieco stresujące. Na szczęście szybko wróciłam do właściwej pozycji i pojechałam dalej.
Przejazd trwał około dwóch minut. Nagle wjechałam na zawieszoną platformę do lądowania. Byłam wtedy tak podekscytowana, że nie słyszałam, co panowie z obsługi do mnie mówią. W końcu jednak zostałam przepięta do drugiej liny, by zakończyć przejazd na półce skalnej.
Zjechałam najdłuższą tyrolką na świecie. Tuż przed startem chciałam się wycofać Archiwum prywatne
Ostatecznie bardzo cieszyłam się, że zdecydowałam się na skorzystanie z tej atrakcji. Mimo że tuż przed startem całość może wydawać się przerażająca, warto się przełamać. Moim zdaniem nawet osoby nieco strachliwe, takie jak ja, mogą czerpać przyjemność w trakcie takiego przejazdu. Bo gdy już jedziemy, początkowy strach mija. A na koniec czujemy ogromną satysfakcję.
Materiał został zrealizowany podczas wyjazdu prasowego sfinansowanego przez Ras Al Khaimah Tourism Development.