Przerażające chwile w na pokładzie samolotu. Dym zaczął wypełniać kabinę, a pasażerowie wpadli w panikę

Pasażerowie podróżujący linią easyJet do Amsterdamu przeżyli chwile grozy. Z jednego ze schowków nad głową zaczął wydobywać się dym, a następnie oczom podróżnych ukazały się płomienie. Do podobnego incydentu doszło także kolejnego dnia.

Jak donosi "The Mirror", zdarzenie miało miejsce w czwartek, 18 maja podczas lotu z Genewy do Amsterdamu. Na krótko po starcie pasażerowie zaczęli słyszeć "trzaskający dźwięk", a następnie ze schowka na bagaże zaczął wydobywać się dym. Jak się okazało, winowajcą był elektroniczny papieros. 

Zobacz wideo Ludzkość ma problem z elektronicznymi odpadami

Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Na pokładzie samolotu wybuchł pożar

Na nagraniu, które trafiło do sieci, możemy zobaczyć, jak jeden ze schowków zaświecił się na pomarańczowo. Grupa mężczyzn rzuciła się w stronę źródła dymu i chwyciła torbę, w której znajdował się elektroniczny papieros. Podróżni próbowali ugasić płomienie gołymi rękami, aż w końcu jeden z nich odrzucił przedmiot na bok, by pozostali mogli na niego nadepnąć. Kilkusekundowej akcji towarzyszyły krzyki przestraszonych pasażerów. Jeden ze świadków mówił w rozmowie ze szwajcarską telewizją RTS:

Wydaje się, że to trwa wieczność, podczas gdy tak naprawdę było to tylko kilka sekund i wszystko zgasło bardzo szybko. Tam był ten gryzący w gardło zapach i panika, ponieważ utknęliśmy w samolocie.

Elektroniczny papieros powodem pożaru

Brytyjski przewoźnik pozwala pasażerom na przewożenie dwóch zapasowych baterii do elektronicznych papierosów pod warunkiem, że te są wyłączone podczas lotu. Według świadków wypowiadających się dla telewizji RTS urządzenie było podłączone do ładowania, co wywołało pożar. Incydent spowodował, że samolot powrócił do Genewy, a lot został przełożony na następny dzień.

Nie pierwszy raz

Jednak to nie koniec przygód z linią easyJet - na kolejny incydent nie trzeba było długo czekać. Do podobnej sytuacji doszło już kolejnego dnia, 19 maja podczas lotu z Glasgow na lotnisko Londyn-Luton. Pasażerowie zgłosili, że na pokładzie był odczuwalny "zapach spalenizny", a piloci byli zmuszeni do awaryjnego lądowania w Manchesterze. Tym razem powodem była "awaria generatora".

Więcej o: