Tajfun Mawar przeszedł przez wyspę Guam. "Jesteśmy bezpieczni. Przetrwaliśmy burzę, najgorsze minęło"

25 maja, w czwartek rano, do Guamu - amerykańskiego terytorium na Pacyfiku dotarł tajfun Mawar. Żywioł spowodował ogromne opady, silny wiatr sięgający do 240 kilometrów na godzinę i wiele zniszczeń. Wyspa jednak przetrwała, a szkody są mniejsze, niż szacowano. Mieszkańcy bezpiecznie przetrwali prawdziwą burzę stulecia.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

W środę wieczorem 24 maja lokalnego czasu, centrum tajfunu znajdowało się w odległości około 50 kilometrów na północny wschód od Guamu, który zamieszkuje około 170 tysięcy ludzi. Mieszkańcy byli przygotowani na najgorsze, jednak burza stulecia okazała się być znacznie łagodniejsza niż przewidywano. Gubernatorka Guamu Lou Leon Guerrero prosi jednak o zachowanie ostrożności. 

Tajfun Mawar przeszedł już Guam. "Najgorsze już minęło" 

Guam to wyspa należąca do terytorium Stanów Zjednoczonych na Oceanie Spokojnym. Wszystko wskazuje na to, iż mieszkańcom udało się przetrwać burzę stulecia, czyli niepokojący tajfun Mawar, który dotarł na ląd w środę 24 maja. Zjawisko przyniosło ze sobą porywy wiatru osiągające do 240 kilometrów na godzinę oraz ulewne opady deszczu. Uszkodzone zostały także linie energetyczne, połamane są drzewa i zniszczone elewacje budynków. Na szczęście obyło się bez większych strat, a lokalne władze określiły poniesione szkody jako "umiarkowane".

Gubernator Guamu Lou Leon Guerrero prosi mieszkańców, by zachowali jednak nadal środki ostrożności i najlepiej pozostali w domach do momentu aż rząd nie wyda komunikatu dotyczącego braku zagrożenia. Jak dodała: "Cieszę się, że jesteśmy bezpieczni. Przetrwaliśmy tę burzę. Najgorsze już minęło". Tajfun Mawar porównała także do burzy Karen, która w 1962 roku zrównała z ziemią znaczną część wyspy - teza padła jednak przed oględzinami. 

Zobacz wideo Dlaczego ws. klimatu wciąż za mało się dzieje?

"50 litrów wody na metr kwadratowy" 

Moment kulminacyjny przybycia tajfunu miał miejsce w czwartek wczesnym rankiem. Wówczas epicentrum poruszało się dość wolno, bo z prędkością około 12 kilometrów na godzinę. Jak podaje Narodowa Służba Pogodowa (NWS), w zaledwie jedną godzinę spadło aż 50 litrów wody na metr kwadratowy. Sama burza przyniosła ze sobą dużo wilgoci, a sam Mawar został sklasyfikowany jako burza czwartego stopnia według  skali Saffira-Simpsona, którą stosuje się w przypadku huraganów na Atlantyku i północnym Pacyfiku. 

Mawar był najsilniejszą burzą, która uderzyła w Guam od lat i spodziewano się, że będzie nadal generować tropikalne wiatry, zanim osłabnie w czwartek. Burza przesunęła się 105 mil na północny zachód od Guam od godziny 11:00 czasu lokalnego. Stan wyjątkowy jest nadal podtrzymany, a mieszkańcy proszeni są o niewychodzenie z domów i zachowanie ostrożności. Na ten moment nie ma informacji na temat rannych czy przypadkach śmiertelnych. Burza była jednak tak silna, że całkowicie zepsuła czujniki wiatru i sprzęt radarowy, który wysyła dane meteorologiczne do lokalnego biura Weather Service.

Więcej o: