Pod koniec kwietnia Safe Snake Services - firma zajmująca się łapaniem węży z Nowej Południowej Walii w Australii - postanowiła podzielić się pewną wyjątkową historią. Na początku sierpnia ubiegłego roku otrzymali telefon od zaniepokojonej mieszkanki. Kiedy przyjechali na miejsce, zastali dość niecodzienną sytuację.
Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Firma wspomina, że pewna młoda mieszkanka Lindendale, w regionie Northern Rivers w Australii była świadkiem ciągłego pukania do jej szklanych drzwi. Sprawcą był brązowy wąż, który "wyglądał na zmartwionego".
To bardzo niepokojące, gdy niebezpiecznie jadowity wąż puka do twoich drzwi
- czytamy na Facebooku.
Po chwili kobieta zauważyła drugiego brązowego węża. Jadowite zwierzę znalazło się w tarapatach - utknął bowiem w małej dziurze w domu i nie mógł uwolnić się z pułapki.
Mieszkanka natychmiast zaalarmowała okolicznych łapaczy węży, a gad "superbohater" oddalił się od drzwi i czekał na ratunek w bezpiecznej odległości. 30 minut później na miejsce przybyła pomoc.
Od razu przystąpiliśmy do ratowania węża 2, co wymagało ostrożnego manewrowania, ale został on uwolniony i poszedł w tym samym kierunku, co jego ratujący życie partner
- relacjonowała firma.
Ich zdaniem wąż próbował zaalarmować właścicieli domu o losie drugiego zwierzęcia, wręcz "błagając o pomoc". Jak poinformował przedstawiciel Safe Snake Services w rozmowie z amerykańskim Newsweekiem, tego typu interakcje są prawdziwą rzadkością. Zwykle są one samotnymi osobnikami i nie podróżują razem.
Wschodnie brązowe węże to bardzo jadowity gatunek pochodzący z Australii. Ich toksyczny jad może powodować niewydolność serca, płuc czy przepony. Zwykle jednak nie atakują ludzi, chyba że zostaną bezpośrednio sprowokowane.