Pojechali na majówkę do Wrocławia i dostali paragon grozy. "Nigdy więcej śniadań na mieście"

Dla niektórych długi weekend skończył się 3 maja, inni mają jeszcze kilka dni wolnego i korzystają z urlopu w kraju. Nie brakuje jednak zaskoczeń cenowych. Jeden z naszych czytelników zainspirowany tekstem o drożyźnie w Beskidach, przysłał paragon grozy ze śniadania we Wrocławiu. Okazało się, że za dwa tosty i napoje zapłacił ponad 80 zł.

Więcej wiadomości przeczytasz na Gazeta.pl.

Paragony grozy krążą w sieci każdego roku i po pewnym czasie przestają już zaskakiwać. Tegoroczna majówka jednak wyjątkowo dała się we znaki turystom. Po publikacji tekstu 9 zł za ziemniaki do schabowego i drugie tyle za buraki. Majówkowa drożyzna oburzyła turystkę do naszej redakcji dotarły głosy Polaków, dotkniętych wysokimi cenami w całym kraju.

Zobacz wideo nCo na grilla? Proponujemy rybę, ziemniaki z boczkiem oraz słodki deser
Gofry bąbelkowe na pomorzu po 23 zł! Na główki upadli — drewniana szopa, piaszczysta droga, żadnych atrakcji wokół a gofr w kosmicznej cenie
 Za kawę 23 złote to przesada

- pisali czytelnicy. Otrzymaliśmy też list od pana Adama, którego przeraziły ceny śniadań w jednym z wrocławskich lokali. 

"Nigdy więcej śniadań na mieście"

Schabowy za 45 zł to nic przy tym, ile zapłaciłem za kawałek chleba z szynką i herbatę. W majówkę pojechaliśmy z dziewczyną na romantyczny weekend do Wrocławia. To nasz pierwszy wspólny wyjazd, więc chciałem, żeby było fajnie. Za wszystko płaciłem. Przez dwa dni jedliśmy śniadania w wynajętym mieszkaniu, ale moja partnerka któregoś dnia zasugerowała, że wolałaby zjeść na mieście. Miała ochotę na bajgla, więc poszliśmy do słynącej z nich knajpy.

Muszę przyznać, że kiedy dostaliśmy menu i zobaczyłem ceny, trochę zbladłem. Nie chciałem wyjść na sknerę, więc zostaliśmy. Finalnie okazało się, że bajgle się skończyły. Zamówiliśmy więc dwa tosty francuskie z jajkiem, kawę i herbatę - cały posiłek kosztował nas 86, 60 zł i co najgorsze....był średni. Dostaliśmy po jednym toście z serem i szynką, do tego trochę sałaty i pomidorków. Generalnie sucho. Pamiętam też czasy, kiedy za herbatę w restauracji płaciło się 9 zł. Teraz - 18,90 zł. Mniej bolałoby, gdyby przynajmniej śniadanie było smaczne. Teraz już wiem, że nigdy więcej nie będę jadł śniadań na mieście. To wyrzucanie pieniędzy.

Adam

***

Wasze historie są dla nas ważne. Czekamy na listy i komentarze. Piszcie do nas na adres: kobieta@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy.

Więcej o: