Na terenie Japonii znajdują się miliony opuszczonych domów. Powodów, dla których nikt się nimi nie opiekuje, jest wiele. Jednak najczęściej dzieje się tak za sprawą faktu, że właściciel zmarł, nie miał rodziny, lub ta nie była zainteresowaną posiadłością. Niechciany akiyas, czyli po japońsku "pusty dom" wzbudził zainteresowanie amerykanów.
Jak informuje "The New York Times", na terenie Japonii znajduje się ponad 10 milionów niezamieszkanych posiadłości. Ich liczba spowodowana jest spadkiem ilości ludności, oraz tym, że Japończycy niechętnie sięgają po domy z rynku wtórnego. Władze chcąc dokonać rewitalizacji poszczególnych miejsc, postanowiły wystawić niektóre posiadłości na licytację. Tak rozpoczął się nowy etap, który pozwoli ocalić wiele pięknych domów o typowo azjatyckiej architekturze.
Wyjątkowo korzystna cena przyciągnęła kupców. Amerykanie decydują się na zapłacenie niewielkiej sumy, by wejść w posiadanie pięknych domów. Choć część z nich jest zniszczona, lub porośnięta różnymi zaroślami, to jednak trochę pracy i funduszy pozwoli uratować niektóre budynki.
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Okazuje się, że wśród zainteresowanych zakupem domu w Japonii są nie tylko wspomniani Amerykanie. "The New York Times" przytacza historie różnych osób, które postanowiły udać się do kraju kwitnącej wiśni. Jaya Thursfield, 46-letni programista z Australii, pomimo wielu głosów, że pomysł kupienia domu w Japonii nie ma sensu, postanowił zrealizować swój plan.
Tak w 2017 roku płacąc około 23 tysiące dolarów, czyli wówczas niecałe 90 tysięcy złotych wszedł w posiadanie pięknej posiadłości o wielkości 250 metrów kwadratowych. Oczywiście wymagała ona remontu, jednak jak przyznaje właściciel, wygląd domu, który bardziej przypominał buddyjską świątynię, sprawił, że nie mógł postąpić inaczej, jak po prostu go kupić.
Kolejnym przykładem jest inny mężczyzna, który w rozmowie z Timesem przyznał, że swój dom w Japonii nabył za kwotę 1800 dolarów. Kupił go w 1973 roku i choć od tamtej pory zainwestował w nieruchomość pieniądze rzędu 700 000 dolarów, to jednak niemal połowę udało mu się pozyskać z dotacji miejskich.
Jak poinformował portal "Architectural Digest" dla wszystkich zainteresowanych zakupem domu w Japonii lokalne gminy uruchomiły strony internetowe określane mianem akiya banks. Istnieją także prywatne firmy, które oferują sprzedaż domów. Jednak wówczas ceny mogą się różnić i być dość wysokie.