Paulina Młynarska ma dość zachowania turystów w Grecji. Padły mocne słowa. "To jest totalne przegięcie"

Turyści przybywający na Kretę mogą zatrzymać się w niezwykle klimatycznej willi należącej do Pauliny Młynarskiej. Chociaż sama w niej nie mieszka, to wciąż musi borykać się z nieznośnymi urlopowiczami, wypatrującymi jej w pobliżu posiadłości. Teraz poirytowana kobieta zabiera głos w mediach społecznościowych.

Paulina Młynarska to polska dziennikarka, pisarka, producentka telewizyjna, a także certyfikowana nauczycielka jogi. Jak sama przyznaje, podróżowanie to jej pasja i sama uznaje się za nomadkę, ponieważ nie potrafi nigdzie zagrzać miejsca na dłużej. Mieszkała już w Warszawie, Kościelisku czy Paryżu, jednak kilka lat temu swoim azylem postanowiła uczynić Grecję

Zobacz wideo W tym hotelu zatrzymała się na Santorini Sandra Kubicka

Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Paulina Młynarska ma dość

We wtorek, 25 kwietnia na profilu Pauliny Młynarskiej pojawił się długi wpis. Celebrytka wyznała, że jej willa "Tatra" na Krecie przyciąga nie tylko wczasowiczów spragnionych urlopów - wielu z nich pojawia się tam tylko po to, by wręcz zażądać od niej wspólnego zdjęcia. Jak przyznała, sama oczywiście nie mieszka w posiadłości.

Musiałabym upaść na głowę, żeby ogłaszać światu swój prywatny adres. Za to bywam w "Tatrze", bo to mój biznes

- wyjaśniła w poście. 

Przychodzą i chcą zdjęć

W ostatnim czasie Młynarska dość często pojawia się w willi, sprzątając i przygotowując na sezon. W poście opowiedziała, że już drugi raz w ciągu czterech dni jej pracy w okolicy pojawiła się polska rodzina. Urlopowicze bez wahania pytali o wspólne zdjęcie, nie tylko z nią, ale i z jej zwierzętami. 

Oni sądzą, że ja tu mieszkam! I nachodzą mnie w domu, bez "dzień dobry" i chcą zdjęć? To jest totalne przegięcie. To nie jest fajne

- pisała. 

Zaapelowała do obserwatorów, by postawili się na miejscu znanych osób. Jej zdaniem nie ma nic złego w obejrzeniu domu na wynajem, jednak warto wcześniej się umówić. 

Natomiast wjazd z przekonaniem, że to jest czyjś prywatny dom i żądanie zdjęć zostawia po was poczucie, że się doświadczyło totalnego naruszenia granic

- zakończyła. 

 

Internauci komentują

Użytkownicy Instagrama skrytykowali podejście turystów. Ich zdaniem fani często nie lubią stawiania granic i nie rozumieją potrzeby prywatności celebrytów. 

To zdecydowanie nie jest fajne, kiedy ktoś nie zważa na odczucia innej osoby i pakuje się całym sobą w czyjąś przestrzeń

- czytamy. 

Niektórzy zażartowali, że wykorzystanie tego typu sytuacji może być dobrym pomysłem na biznes. Jak zauważyła jedna z internautek:

Trzeba wprowadzić cennik: zdjęcie portretowe - umycie dwóch okien, zdjęcie całej postaci - sprzątanie ogródka, zdjęcie z uśmiechem na ustach - pucowanie łazienki na błysk.
Więcej o: