Kradną je na potęgę, tłumacząc, że to "darmowe pamiątki". Celnicy mają już 300 kg takich "skarbów"

Jedyne darmowe pamiątki, które powinniśmy przywozić z wakacji, to zdjęcia. Wiele osób jednak o tym zapomina i zabiera ze sobą piasek bądź muszelki. Wiele miejsc na świecie wprowadziło już zakaz wywożenia dóbr naturalnych tego typu poza granice kraju. Niestety, takie zachowania wciąż są plagą.

Jak podaje portal unionesarda.it, celnicy z lotniska Alghero na Sardynii poinformowali, że przechwycili już ponad 300 kilogram takich "pamiątek". Wiele lotnisk prowadzi już kampanie, które mają na celu uświadamianie turystom, jak wielki błąd popełniają.

Zobacz wideo Wiktoria Gąsiewska biega w bikini na plaży na Zanzibarze

Wywożą piasek w walizkach. Twierdzą, że to wspaniałe pamiątki

Służby lotniskowe Sardynii w ramach akcji "Sardynię zabierz ze sobą w sercu" zwróciły naturze to, co próbowali wywieźć turyści. W ciągu ostatnich dwóch lat uzbierało się blisko 300 kilogramów piasku i muszelek. Podróżni przewozili je m.in. w torebkach czy plastikowych butelkach. Zorganizowana akcja ma przypomnieć turystom ze wszystkich zakątków świata, że zabieranie ze sobą dóbr przyrody jest po prostu zwykłą kradzieżą.

Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Według ustawy, "kto zabiera, przechowuje, sprzedaje nawet niewielkie ilości piasku, otoczaków, kamieni lub muszli pochodzących z wybrzeża lub morza bez regularnego zezwolenia lub koncesji wydanego przez właściwy podlega administracyjnej karze pieniężnej od 500 do 3000 euro".

Zrezygnuj z tych pamiątek z wakacji. To łamanie prawa

Turyści często decydują się na przywiezienie z wakacji egzotycznych muszli, koralowców, wyrobów ze skóry, zębów, czy wypchanych bądź spreparowanych zwierząt. Zakaz dotyczy też specyfików i leków kupionych w egzotycznych krajach. Część twierdzi, że nie miało pojęcia o zakazie, jednak większość próbuje "szczęścia" i z premedytacją próbuje przemycić zakazane przedmioty.

Niestety, nieznajomość prawa nie usprawiedliwia i nie zwalnia z obowiązku jego przestrzegania. Zdarzają się też przypadki, że podróżny sam informuje funkcjonariusza na granicy, że ma okazy zakazane i może nawet posiadać dokument zakupu

- mówiła w rozmowie z Polskim Radiem Jadwiga Piechocka, przedstawicielka Izby Administracji Skarbowej w Lublinie.

Więcej o: