Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Przed nami prawdziwe widowisko astrologiczne. Niebawem ognista gwiazda zostanie całkowicie zaćmiona i będziemy mogli podziwiać wokół niej jedynie cienką obrączkę. Chodzi o zaćmienie hybrydowe, które jest prawdziwym unikatem i rzadkością. Gdzie i kiedy będzie zatem można podziwiać ten zapierający dech w piersi widok?
Już 20 kwietnia na firmamencie rozegra się przez kilkanaście sekund prawdziwy spektakl. Mowa tu o hybrydowym zaćmieniu słońca, które polega na tym, iż księżyc, rzucający cień na Ziemię, jest w takiej odległości od naszej planety, że na skutek tej krzywizny w jednym miejscu jego odległość od powierzchni pozwala zobaczyć całkowite zaćmienie Słońca.
Nadciąga! Już mniej niż dwa tygodnie pozostały do jednego z najrzadszych zjawisk astronomicznych tego stulecia! Już 20 kwietnia wystąpi hybrydowe zaćmienie Słońca
- napisał Facebooku Karol Wójcicki, popularyzator astronomii, autor bloga "Z głową w gwiazdach"
Podobne zjawisko w XXI wieku zdarzy się łącznie tylko siedem razy, zatem to prawdziwa gratka, szczególnie dla fanów astronomii. Trzeba jednak pamiętać, że obu zjawisk nie da się zobaczyć jednocześnie. Okazuje się, że cień Księżyca będzie pędził po powierzchni Ziemi, a zaćmienie będzie się zmieniało - jako pierwsze zauważymy obrączkowe zaćmienie, a zaraz po tym całkowite. Spektakl potrwa jedynie 62 sekundy!
Zjawisko nazwano Ningaloo - słowo to w języku Aborygenów, czyli australijskiej, rodzimej ludności oznacza "pelerynę". Najpierw nastąpi zaćmienie obrączkowe, które potrwa ok. 5 sekund. Następnie przejdzie w zaćmienie całkowite, które, w maksymalnej fazie potrwa ok. 1 minutę i 16 sekund. Na koniec znów przejdzie w obrączkowe, które będzie można podziwiać przez ok. 10 sekund. Niestety w Polsce nie będzie ono dla nas widoczne. Spektakl na niebie obserwować mogą mieszkańcy Timoru Wschodniego, czyli północnej części Australii. Papua Zachodnia także będzie miała okazje podziwiać zjawisko.
Jak się okazuje zapaleni fani astronomii, naukowcy oraz spora część podróżników specjalnie wybiera się we wcześniej wspomniane regiony świata, by podziwiać majestatyczne zjawisko. Na liście chętnych znalazł się także polski przedstawiciel - Karol Wójcicki, który w poście na Facebooku podsumował wyjazd słowami:
Wyruszyć znowu na koniec świata, by przez 62 sekundy pogapić się na coś na niebie. To jest kwintesencja chodzenia z głową w gwiazdach