Przerażające sceny miały miejsce w trakcie problematycznego lotu linii lotniczych Ryanair. We wtorek 21 stycznia 2020 roku wsiadający na pokład w Bukareszcie pasażerowie spodziewali się, że w przeciągu kilku godzin bezpiecznie znajdą się w Londynie. Jednakże, gdy samolot wystartował i ledwo zdążył osiągnąć wysokość 10 tys. metrów na pokładzie pojawił się gęsty dym. Wywołało to ogromne poruszenie wśród podróżujących.
W momencie, w którym z reguły pasażerowie odpinają pasy bezpieczeństwa i zaczynają relaksować się w fotelach na pokładzie tego samolotu doszło do dramatycznej sytuacji. W kabinie głównej pojawił się gęsty dym i nikt nie potrafił wyjaśnić skąd pochodzi. Ludzie zaczęli wpadać w panikę, dało się słyszeć płacz kobiet i dzieci, wrzaski i podenerwowane głosy. Wówczas do sieci trafiło nagranie tego przerażającego momentu, które w ostatnim czasie znów pojawiło się w mediach.
Na całe szczęście maszynę udało się szczęśliwie zawrócić na lotnisko i nikt nie ucierpiał w całym wydarzeniu. Boeing 737 wylądował z powrotem w Bukareszcie, a pasażerowie przesiedli się do innego, sprawnego samolotu. Był to jednak trudny dzień dla pracowników lotniska i załogi. Początkowo lot miał odbyć się o godzinie 6:40, jednak z powodu uszkodzonej maszyny i problemów technicznych pilotom zaproponowano samolot zastępczy, którym wyruszyli niemal cztery godziny później. Jednak również ta maszyna okazała się wadliwa i należało nią zawrócić. Wszystkim zaproponowano lot trzecim samolotem, jednak część pasażerów zrezygnowała z tej opcji i wybrała inne linie lotnicze ze względu na traumatyczne przeżycia.
Krótko po incydencie wszczęto śledztwo i odpowiednie służby podjęły próbę wyjaśnienia sytuacji. Jak się okazało, to co przeraziło pasażerów wcale nie było dymem a mgłą. Na pokładzie nie doszło bowiem do zapłonu lub przegrzania jakichkolwiek elementów, które mogłoby poskutkować zadymieniem kabiny. Maszyna nie miała uszkodzonych silników, nie doszło również do żadnego zderzenia. Jak podaje Independent oraz sam rzecznik linii lotniczych, najprawdopodobniej był to skraplający się płyn do klimatyzacji, który przyczynił się do powstania mgły na pokładzie samolotu. System chłodzenia był prawdopodobnie uszkodzony i z tego powodu doszło do przerażających scen. Pasażerom nie groziło niebezpieczeństwo.
Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl