Niedźwiedź znalazł sobie wyżerkę w kurniku. Zjadł kury, a potem poszedł do klatki z królikami

Mieszkańcy bieszczadzkiej miejscowości Wołokowyja żyją w strachu. Od kilku dni w ich okolicy grasuje niedźwiedzica. Nie przepuści kurom, zajrzy do gołębnika. To prawdopodobnie ten sam osobnik, który był już trzykrotnie odławiany. Za każdym razem wracał. - Miał tu darmową stołówkę - żalą się mieszkańcy reporterce Polsat News.

Mieszkańcy Bieszczad nie śpią od tygodnia. W okolicy ich domostw niedźwiedź znalazł sobie wyżerkę. - Pierwszy raz przyszedł w nocy z niedzieli na poniedziałek. Wszedł do kurnika, zabił i zjadł kury. Potem poszedł w kierunku klatki z królikami. Część zwierząt zjadł, ale zostały też niezjedzone resztki - mówi w rozmowie z Polsat News Justyna Domańska, właścicielka gospodarstwa i dodaje, że zwierzę pożarło siedem królików i kilkanaście kur.

Zobacz wideo Wyjrzeli przez okno i zobaczyli niedźwiedzia w basenie. Najpierw demolował śmietniki, potem chłodził się w wodzie

Ryanair zapowiada wzrost cen biletów. Kolejna podwyżka w Ryanairze. Ceny wzrosną jeszcze w te wakacje

Kilka dni temu znowu przyszedł. Tym razem grasował w śmieciach. Pozostawił po sobie ślady w postaci odcisków łap. Kobieta boi się wyjść z dziećmi na spacer, nad wodę czy w stronę kościoła.

Reporterka Polsatu dotarła także do innej poszkodowanej. Drapieżnik włamał się do gołębnika i zjadł ptaki. Kolejna gospodyni zostawiła ryby na tarasie. Niedźwiedź też się na nie połakomił.

Biały kieł Skutecznie unikał fotopułapek, aż nagle kamera uchwyciła go ze swoją zdobyczą

Ma tu swoją stołówkę

Jak zauważa dziennikarka Polsatu, to prawdopodobnie ta sama niedźwiedzica, która niepokoiła mieszkańców rok temu. W ubiegłym roku była trzykrotnie odławiana i wywożona w kierunku Barwinka, czyli ok. 100 km dalej. Za każdym razem jednak wracała. Specjaliści założyli jej obrożę telemetryczną, żeby można było śledzić jej położenie. Zwierzę szybko poradziło z nią sobie i ją zdjęło.

Mieszkańcy boją się o swoje życie i zaapelowali do urzędników, aby podjęli jakieś kroki. Wójt gminy zapowiada, że o bezpieczeństwo mieszkańców będzie dbać grupa interwencyjna.

– Mamy do czynienia z potężnym, dzikim zwierzęciem i nie chcemy, żeby doszło do tragedii. Odpowiednio wyposażona i rozlokowana grupa interwencyjna daje szansę na zwiększanie bezpieczeństwa – podkreślił Adam Piątkowski, dodając, że udało mu się pozyskać środki na zakup sprzętu służącego do odstraszania i odławiania drapieżnika.

Źródło: Polsat News  

Więcej o: