Przedsiębiorczy pasażer próbował rozkręcić biznes w samolocie. "Cóż za Janusz biznesu"

Nie od dziś wiadomo, jak pomysłowi potrafią być ludzie. Niektórzy nie przepuszczą absolutnie żadnej okazji do tego, by zarobić przysłowiowe parę groszy. Stewardesa w mediach społecznościowych opowiedziała o szokującej historii prosto z pokładu.

Stewardesa Wiola na profilu @wiola.pl na TikToku oraz Instagramie regularnie opowiada o tajnikach swojej pracy lub przytacza ciekawe historie, które wydarzyły się w trakcie lotu. Obserwuje ją niemal 257 tys. osób i jest niezwykle lubiana przez internautów, przede wszystkim za swoje poczucie humoru. Tym razem podzieliła się z internautami szokującym nagraniem. Przedstawiła w nim, jak sprytny pasażer obmyślił swój plan na biznes na pokładzie.

Poprosił o 30 butelek wody niegazowanej

Jeden z pasażerów w trakcie lotu do Tel Awiwu poprosił stewardesy o 30 butelek wody niegazowanej. Warto wspomnieć, że jedna kosztuje około dwóch euro. Łączny koszt, jaki poniósł przedsiębiorczy mężczyzna to 60 euro, czyli około 280 złotych. Zdziwione i zaintrygowane stewardesy upewniły się, że pasażer jest świadomy tego co robi i sprzedały mu zapas wody.

Wszystko rozjaśniło się, dopiero gdy do obsługi podeszła kobieta, pytając o wodę niegazowaną. Na tę prośbę stewardesy odpowiedziały, że cały zapas wykupił już jeden z pasażerów. Wtedy ów mężczyzna postanowił się przedstawić i zaproponować wodę w cenie czterech euro. Jego pomysłem było sprzedawanie droższej o 100 proc. wody. Wiedział, że w tym momencie produkt ten posiada jedynie on i postanowił to wykorzystać. Mimo że brzmi to niewiarygodnie, twórczyni nagrania mówi, że historia wydarzyła się naprawdę i przytrafiła jej koleżance z tej samej branży.

Zobacz wideo Stewardesa Justyna Kłęk opowiada o tajnikach swojego zawodu

Internauci rozbawieni sytuacją

Pod filmikiem pojawiła się masa komentarzy. Jedni twierdzą, że pasażer ma łeb do interesów, inni zaś są oburzeni, że jest to dozwolone.

Tak działa wolny rynek

- pisze jeden z internautów.

Kupił 30, sprzedał jedną. Łeb do interesów.
A żeby został z tymi 30 butelkami cwaniak.
I cyk do skarbówki, bo niezałożona firma
Cóż za Janusz biznesu

- dodają obserwatorzy. 

Jak się okazuje, film wzbudził wiele kontrowersji, a w komentarzach pojawiły się liczne pytania, czy tak w ogóle można robić i czy istnieje szansa, by tego zakazać. Pod nagraniem wypowiedziała się sama autorka:

Możemy jedynie ograniczyć pasażerowi sprzedaż alkoholu. Wody może kupić, ile chce.

Radę na to ma jednak jeden z internautów w komentarzach. Jak twierdzi, najlepiej poprosić o wrzątek, a po 20 minutach będziemy mieli wodę do picia i to za darmo. 

Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Więcej o: