Szefowa biura podróży zdradza najlepszy kierunek na wakacje. "Tanio, gwarantowana pogoda i krystalicznie czysta woda"

Sąsiadka Grecji i Macedonii Północnej od kilku lat wyrasta na prawdziwą konkurentkę Chorwacji. Z roku na rok po bałkański klimat, gwarantowaną pogodę i kąpiel w krystalicznie czystej wodzie przybywa coraz więcej turystów, którzy Albanię nazywają "drugą Chorwacją". - Nie szukajmy nowej Chorwacji. Niech Albania pozostanie Albanią - mówi w rozmowie z Podróże Gazeta.pl Izabela Nowek, Polka, która od 2011 roku mieszka w tym kraju i prowadzi własne biuro podróży. Jest autorką książki "Albania. W szponach czarnego orła".

Albania to kraj położony w południowej Europie, z dostępem do Morza Adriatyckiego na północy i Morza Jońskiego na południu. Wybrzeże morskie ciągnie się na niemal 370 kilometrów i wyróżnia się niezwykłą urodą. A ponadto do odwiedzin zachęcają nadmorskie plaże, miasta z licznymi zabytkami i cuda natury. W ubiegłym roku odwiedziło ją 13 mln turystów, z czego 7,5 mln obcokrajowców. Polacy byli czwartą najliczniejszą nacją, która wybrała na urlop ten kraj. Potencjał kierunku dostrzegły linie lotnicze, które uruchomiły połączenia do Tirany kilka razy w tygodniu. Nasz narodowy przewoźnik LOT lata już w marcu, a Wizz Air od kwietnia.

Zobacz wideo Luksus made in Poland. Te jachty robią furorę na świecie

Już nie taka "dzika"

Mimo rosnącej z roku na rok popularności Albanii, wśród turystów wciąż pokutuje przeświadczenie, że to "dziki i nieodkryty kraj". – Już coraz bardziej odkryty – słyszę od Izabeli Nowek. – A dzika? Dzika i nieokiełznana jest rzeka Wjosa, która zaledwie kilkanaście dni temu dołączyła do grona Parków Narodowych. Przyroda w Albanii bywa rzeczywiście nieokiełznana, ludzi i kraju to określenie już nie dotyczy.

Izabela Nowek z Albanią związana jest od 12 latIzabela Nowek z Albanią związana jest od 12 lat Izabela Nowek / archiwum prywatne

Wraz z wejściem Chorwacji do strefy euro, pojawiły się głosy, że wielu Polaków nie będzie już stać na wakacje w Splicie i Dubrowniku. I choć zarówno władze, jak i mieszkańcy uspokajają, że w kurortach turystycznych od dawna płaciło się w euro, wielu naszych rodaków zaczyna się rozglądać za tańszymi kierunkami.

– Chorwacja już przed pandemią była bardzo droga, Polacy wtedy zaczęli szukać tańszych alternatyw i wybierać Czarnogórę lub Albanię – uważa Nowek.

Jednak mimo znacznych wzrostów cen, tamtejsza branża turystyczna mówiła, że Polacy uratowali w Chorwacji sezon w 2020 roku. Nic więc dziwnego, że w 2021 roku Chorwaci czekali na nas z otwartymi ramionami. Albania zaś w pandemicznej rzeczywiści przyjęła nieco inną strategię walki z COVID-19 niż inne europejskie kraje i pozwoliła na wjazd do kraju bez większych restrykcji, znosząc je całkowicie w 2021 roku. – To był jednak w większości martwy sezon. 80 proc. rezerwacji zostało odwołanych – zapewnia pani Izabela.

BeratBerat Moja Albania

Trudne początki

Izabela Nowek chociaż skończyła filologię chorwacką i serbską, to jednak na stałe związała się z Albanią. Pracuje tu od 12 lat. Jak sama mówi, wybrał za nią przypadek, ale teraz, nawet po trudnych czasach pandemii nie wyobraża sobie życia gdzie indziej. Choć początki były trudne.

Gdy założyła własne biuro podróży "Moja Albania", jej inicjatywa przez dużą część miejscowych nie została dobrze przyjęta. Usłyszała od lokalnych przewodników i przedstawicieli innych biur podróży: "Nie jesteś Albanką, nie możesz oprowadzać po naszym kraju, nie możesz wiedzieć takich rzeczy o naszym kraju co my. Nie byłaś tu np. w 1997 roku, to nie możesz o tym opowiadać, bo nic o tym nie wiesz". Dodaje, że jednak po kilku latach wielu zrozumiało, że jej sukces to także sukces lokalnej społeczności, bo przynosi pracę i dochody.

– Albańczycy na początku swojej drogi w turystyce musieli nauczyć się np., co to jest szwedzki stół, zwracać uwagę na punktualność, dotrzymywanie umów, bo oni nie widzą problemu w tym, że choć w umowie jest pięć pokoi w jednym hotelu, to oni potrafią zapewnić cztery pokoje w jednym, a piąty w drugim hotelu. Później są zaskoczeni, że turyści się denerwują. Na tym polu jest najwięcej konfliktów. Buntuję się, wściekam, wymagam, a oni moje różne reakcje przyjmują ze zdziwieniem. Przyznam, że jest to bardzo ambiwalentne uczucie, bo czasem mają rację. Ale kiedy prowadzę własną firmę i jestem przywiązana do godzin, minut i umów, muszę powściągać ich zapędy do tego wszechobecnego luzu. Na szczęście oni też coraz więcej się uczą, wyciągają wnioski, jest coraz lepiej – mówi.

– Ten bałkański luz ma oczywiście różne oblicza, bo czasem choć wyprowadza z równowagi, daje do myślenia. Łapię się na tym, że coraz częściej zastanawiam się: "Czym ja się przejmuję? Przecież wszystko da się rozwiązać". Nauczyłam się już, że z pewnych rzeczy nie warto robić problemu. Choć ciągle podnosi mi się ciśnienie, gdy wokół wszystko się pali, a Albańczycy siedzą i piją kawę, bo oni uważają, że mają czas – dodaje.

Polka wciąż nie potrafi zaakceptować podejścia Albańczyków do bezdomnych zwierząt, brak troski o wspólną przestrzeń i śmieci na ulicach. – Kiedy ruch turystyczny się rozrasta, to i zwiększa się liczba odpadów, ale to nie jest takie proste. Albania cierpi na brak podstaw administracyjnych, dotyczących polityki śmieciowej czy troski o bezpańskie zwierzęta. Tego typu działania robione są na pół gwizdka. Szkoda, że politycy bardziej zajmują się lansem niż realnymi problemami.

Każdy zakątek Albanii, to inne cudaKażdy zakątek Albanii, to inne cuda Moja Albania

– Chorwacja jednak lepiej poradziła sobie z wieloma "bałkańskimi" problemami. Chorwaci, przynajmniej w branży turystycznej, którą znam, są bardziej poukładani, ale już też mniej elastyczni. Z Albańczykami wiele spraw można dogadać, wyjaśnić, uzgodnić, a w Chorwacji już jest od linijki do linijki. Nie ma się co oszukiwać, Chorwacja w porównaniu do Albanii jest dużo bardziej komercyjna i reprezentuje inny standard usług turystycznych – słyszę od Izabeli.

Nowek wskazuje na jeszcze inną różnicę pomiędzy konkurującymi ze sobą krajami. – Chorwacja ma trochę inne wzorce w kwestii stylu i klimatu chociażby hoteli, a Albania stylistyką hoteli podąża w kierunku tureckiego przepychu. Oba kraje mają śródziemnomorski klimat, włoskie wpływy, jednak przestrzeń, zwłaszcza ta turystyczna, wygląda inaczej. Z drugiej strony zwróćmy uwagę, że Chorwacja jest już rozpędzona turystycznie, ma dłuższą tradycję sięgającą jeszcze czasów Jugosławii, a Albania dopiero stawia pierwsze kroki.

Totalna izolacja 

Trzeba pamiętać, że blisko pół wieku (w latach 1944-1991) Albania żyła w totalnej izolacji. Enver Hoxha zapatrzony w "wielkiego wodza" stworzył państwo totalitarne oparte na stalinizmie. Jak pisze Rejmer w swojej książce "Błoto słodsze niż miód. Głosy komunistycznej Albanii", terror był tak wszechmocny, a albańskie służby bezpieczeństwa Sigurimi miały taką władzę, że sądzono, że może "czytać w myślach". Okres transformacji też nie przebiegł gładko. W 1991 roku zaczęła się pierwsza fala emigracji, a w 1997 roku Albania znalazła się na skraju wojny domowej.

– Wtedy to pękła bańka spekulacyjna. Ludzie wyszli na ulice, zaczęła się rebelia. Dochodziło do dramatycznych wydarzeń, podczas których kryminaliści, ale też zbuntowani obywatele, którzy stracili cały dorobek życia, chodzili z kałasznikowami po ulicach. Takie obrazki z lat 90. mocno ukształtowały myślenie o Albanii jako o kraju ekstremalnie niebezpiecznym. Część Albańczyków po raz kolejny opuściła kraj i ruszyła za chlebem. A dla Albanii to był kolejny moment, kiedy znowu musiała zaczynać od zera – opowiada Nowek.

BeratBerat Moja Albania

Trzeba przyznać, że Albania w ciągu ostatnich 20 lat mocno się rozwinęła. Na branżę turystyczną postawiła raptem kilkanaście lat temu, jak na tak krótki staż poczyniła naprawdę duży postęp. Ale nie wszystko, co złe udało się wyplenić.

– Pozostałością po komunizmie i Imperium Osmańskim jest kultura bakszyszu, skorumpowania, "załatwiania", nepotyzmu. Korupcja jest jednym z największych problemów współczesnej Albanii. Intelektualiści i politycy zwracają uwagę, że z tamtych czasów pozostała potrzeba silnego lidera, i między innymi to właśnie sprawia, że kolejną już kadencję na stanowisku premiera urzęduje ta sama osoba - Edi Rama. Pojawiają się pytania, czy nie zmierzamy w stronę autokracji – mówi przewodniczka.

Jezioro Koman i ujście rzeki Shala, czyli tzw. albańska TajlandiaJezioro Koman i ujście rzeki Shala, czyli tzw. albańska Tajlandia Moja Albania

Czy mamy coś wspólnego z Albańczykami?

Chorwaci często podkreślają, że Polacy są dla nich jak Biali Bracia. Paulina Kovacević, polska przewodniczka po Dubrowniku i południowej Dalmacji w rozmowie z Podróże Gazeta.pl zdradziła, dlaczego tak dobrze czujemy się nad Adriatykiem. – Chorwacja przede wszystkim jest nam bliska kulturowo. Nie jest tak daleko od naszej ojczyzny, Chorwaci są Słowianami, więc nie czujemy się tu obco, nie jest to dla nas egzotyka. Chorwaci też odwzajemniają naszą miłość. To są nasi biali bracia. Mówią, że pochodzą z południa Polski. Ta sympatia płynie w obie strony. Myślę, że jest to wyczuwalne i dlatego ten kierunek stał się dla nas taki ukochany.

Paulina Kovacević nawiązuje do Białej Chorwacji, terytorium historycznego, które najczęściej było utożsamiane z Małopolską. Biali Chorwaci w dziele Geografa Bawarskiego pojawili się pod nazwą Wiślan. Jednak inni historycy uważają, że to pomyłka i dzisiaj bardziej utożsamiani są z Lędzianami. Nestor z Kijowa uważał, że Biali Chorwaci byli ich protoplastami.

Iza Nowek wskazuje, że z mieszkańcami Albanii znajdziemy jeszcze więcej wspólnego. – Albańczycy są bardzo rodzinni, podobnie jak Polacy. Jest w tych relacjach dużo opiekuńczości i ciepła. Łączy nas na pewno otwartość, gościnność i biesiadowanie. Myślę, że katolicyzm albański jest bardzo bliski polskiemu. Najsłynniejszą Albanką jest Matka Teresa, urodzona wprawdzie w macedońskim Skopje, ale w albańskiej rodzinie. Do Albanii przyjeżdżają grupy pielgrzymkowe z całego świata, także znad Wisły, tylko po to, żeby odwiedzić miejsca z nią związane. I to, co łączy nasze kraje, to odrodzenie katolicyzmu wraz z obaleniem komunizmu.

Trzeba jednak pamiętać, że w Albanii panuje miks religijny. Obecność islamu nie prowadzi tutaj do  żadnych podziałów. - Religie w Albanii mocno się przenikają. Jest tu pewien koloryt religijny. Niby mówi się o 60 proc. muzułmanów, ale znam rodziny, w których mama jest prawosławna, tata jest muzułmaninem, a siostra jest katoliczką. Moja rodzina też tak wygląda i wierzenia wszystkich ciotek, wujków, kuzynów tworzą niezwykłą mozaikę. A muzułmanie? To taki wyluzowany islam. Wiem, że może to zabrzmieć jak herezja, ale znam takich Albańczyków, którzy choć wyznają islam, tak jak ich ojciec i dziadek, to rzadko albo wręcz w ogóle nie chodzą do meczetu. Ale oczywiście, gdy jest bajram, to wszyscy świętują, składają sobie życzenia, nawet mi, choć przecież nie jestem muzułmanką, a ja oczywiście im się odwdzięczam (śmiech). Natomiast północ Albanii jest bardziej katolicka. W Laçu jest sanktuarium św. Antoniego, znanego z cudów i uzdrowień, do którego przybywają przedstawiciele różnych religii, bo oni wierzą, że to jest cudowne miejsce. Na południu spotkamy więcej wyznawców prawosławia i jako turyści możemy zwiedzać wiekowe cerkwie, podziwiać ikony i freski twórców, których sława docierała nawet na górę Athos w Grecji.

Z Albańczykami łączy nas coś jeszcze. – Są mocno przywiązani do swoich symboli narodowych, chociaż podchodzą do nich z większym luzem, bo czarnego orła można zobaczyć np. na ręcznikach plażowych. Dla nich jest to absolutnie normalne. Nie jest to profanacja, bo oni są dumni z tego, że są Albańczykami. Są dumni ze swojego oryginalnego języka i chrześcijańskich korzeni.

Jezioro KomanJezioro Koman Moja Albania

"Druga Chorwacja" - denerwujące, ale i nobilitujące porównania 

Odnoszę wrażenie, że z jednej strony porównania do Chorwacji moją rozmówczynię trochę denerwują, a z drugiej sprawiają satysfakcję. - Osiem lat temu wymieniałam e-maile z dziennikarzem zajmującym się tematyką podróżniczą, który napisał mi bez ogródek: Bardzo fajną ma pani pasję, ale jest pani naiwna, jeśli myśli, że kiedykolwiek Albania może zbliżyć się do Chorwacji. Jak widać bardzo mocno się pomylił, bo właśnie zmierza w tym kierunku. To był mozolny proces odczarowywania tego kraju. Dlatego mam prośbę. Nie szukajmy nowej Chorwacji. Niech Albania pozostanie Albanią. Pamiętajmy też, że ekstremalnie tanio już było. Jeśli chcemy, żeby Albania rzeczywiście dogoniła Chorwację i oferowała wyższy standard, musimy szykować się na wyższe wydatki.

Za sześć dni wakacji w lipcu w formule all inclusive zapłacimy od 2500 zł za osobę.

Co zobaczyć?

Albania to świetne miejsce dla osób, które lubią poszerzać swoją wiedzę historyczną, bowiem ten mały kraj wielkości województwa wielkopolskiego ma naprawdę wiele do zaoferowania.

Przewodniczka poleca do odwiedzin miejscowości wpisane na listę UNESCO: Berat, znany również jako "miasto tysiąca okien" lub "miasto okien nad oknami" i Gjirokastrę, czyli "miasto srebrnych dachów". W Tiranie – stolicy kraju – warto zajrzeć do muzeów w bunkrze Bunk’ART 1 lub Bunk’ART. 2, gdzie możemy poznać historię komunistycznej Albanii. Bez obaw, wszystko zrozumiemy, bo otrzymamy zestaw słuchawkowy z polskim lektorem.

– Nie chwaląc się, tłumaczenie jest mojego autorstwa, a podczas zwiedzania turyści będą mogli usłyszeć mój głos – śmieje się Izabela.

Później możemy wjechać kolejką gondolową na górę Dajti, na której szczycie znajdziemy restaurację i idealny do aktywności na świeżym powietrzu teren. Będziemy mogli tam odsapnąć po całodziennym zwiedzaniu stolicy i podziwiać widok na jej panoramę.

– Każdy zakątek Albanii, to inne przyrodnicze cuda. Obecnie rekordy popularności wśród turystów bije jezioro Koman i ujście rzeki Shala, czyli tzw. "albańska Tajlandia" ujmująca swoim niezwykłym przyrodniczym obliczem – zachwala Izabela.

Poza tym warto wstąpić do Parku Narodowego Divjaka-Karavasta, czy wpisanego na listę UNESCO Parku Narodowego Butrint położonego na południu. W jego skład wchodzą nie tylko jeziora, mokradła, bagna, szuwary czy wyspy, ale także stanowisko archeologiczne Butrint - w tym miejscu znajdowała się niegdyś osada, następnie przekształcona w grecką kolonię i miasto portowe.

Będąc przy granicy z Macedonią, zobaczcie Jezioro Ochrydzkie, również chronione przez UNESCO. Najlepiej pojechać do miasta Pogradec i spacerkiem przejść promenadą wzdłuż tego najstarszego jeziora na Bałkanach.

***

Albania nie należy jeszcze do Unii Europejskiej. W 2014 roku uzyskała status kraju kandydującego. Nie została również przyjęta do Strefy Schengen. Mimo tego, aby wjechać na teren Republiki Albanii nie potrzebujemy paszportu. Możemy wjechać na dowód osobisty.

Kraje Bałkanów Zachodnich (Macedonia Północna, Albania, Serbia, Czarnogóra, Kosowo) chcą wprowadzić tzw. Małe Schengen, które umożliwiać będzie ułatwiony przejazd pomiędzy poszczególnymi krajami albo zniesienie kontroli po jednej ze stron. Roaming na terenie Bałkanów Zachodnich jest zniesiony. Warto kupić albańską kartę i wtedy swobodnie z niej korzystać na terenie poszczególnych państw. Od października rozpocznie się proces znoszenia roamingu pomiędzy Unią Europejską a Bałkanami Zachodnimi.

Pamiętajmy, żeby wziąć ze sobą gotówkę, bo w wielu miejscach może być problem z płatnością kartą.

Więcej o: