Więcej historii przeczytasz na Gazeta.pl.
Urodzona w Litwie Bea aktualnie mieszka w Azji. Na swoim profilu na TikToku dzieli się praktycznymi wskazówkami z państw, w których przebywa. Opowiadała już o Malezji, Bali, Tajwanie i Wietnamie. Teraz przyszła pora na Tajlandię. Miejsce, które słynie z rajskich widoków, wspaniałej kuchni i gościnności miejscowych będzie w tym roku popularnym kierunkiem również wśród turystów z Polski. Litwinka w jednym z nagrań przestrzegła przed pułapką, którą zastawiają na przyjezdnych chcący zarobić miejscowi.
W nagraniu pt. "Jak oszukano mnie w Tajlandii?" Bea w żartobliwy sposób odtwarza, co jej się przytrafiło. Kiedy wyszła z centrum handlowego, zobaczyła, że na parkingu stoją tuk-tuki, a ich kierowcy zachęcali ją do skorzystania z ich usług. Zgodziła się. W czasie drogi jednak zauważyła, że kierowca jedzie w złą stronę. Kiedy zapytała go, dokąd ją wiezie, odpowiedział, żeby niczym się nie martwiła. Zapewniał, że jadą w dobrym kierunku.
Gdy już zastanawiała się, czy powinna wyskoczyć z pojazdu, ten nagle się zatrzymał. Okazało się, że zawiózł ją pod sklep kogoś z rodziny.
Niech pani zerknie chociaż przez 5 minut i odwiozę panią do domu
- zapewniał mężczyzna.
Weszła na chwilę do sklepu, ale potem wyszła i powiedziała, że nie ma na to czasu. Poprosiła kierowcę, żeby ją odwiózł.
Dlaczego spędziłaś w sklepie tylko minutę? Teraz będę miał problemy
- stwierdził oburzony kierowca. Ostatecznie odwiózł ją do domu.
Pod nagraniem pojawiło się wiele komentarzy, turyści opowiadali o podobnych doświadczeniach. Wypowiedzieli się także Tajowie.
Nawet ja nigdy nie jeżdżę TukTukiem
Bezpieczniejszą opcją dla obcokrajowców jest Uber. Taksówki i TukTuki nie są bezpieczne
- przestrzegali. Jedna z komentujących wyjaśniła, że kierowcy dostają pieniądze za każdą osobę, którą przywiozą do sklepu.