Kamila i Paweł Florczak to blogerzy podróżniczy i rodzice trójki dzieci, którzy za pośrednictwem mediów społecznościowych dzielą się doświadczeniami z wyjazdów, licznymi poleceniami, a także poradami. W czwartek, 16 marca poinformowali obserwatorów, że w najbliższych dniach będą wypoczywać na Cyprze. Ich podróż zarówno w jedną, jak i drugą stronę nie obyła się bez problemów.
Małżeństwo wyjaśniło, że kiedy lecieli na Cypr, początkowo nie rezerwowali miejsc obok siebie, a system Wizz Aira rozdzielił ich o 33 rzędy. Stwierdzili, że to za daleko, więc dokupili dwa siedzenia i całą rodziną usiedli z tyłu samolotu. Jak się okazało, lot nie należał do najspokojniejszych.
Strasznie głośno, tłoczno, ludzie wokół ciągle pili alkohol i zachowywali się gorzej niż dzieciaki na obozie, ukrywając swoje butelki
- relacjonowali rodzice w instagramowej relacji.
Kiedy przyszedł czas powrotu, udało im się otrzymać miejsca obok siebie bez dodatkowych opłat. Chociaż nie podobało im się, że znów muszą usiąść na końcu, w dodatku obok toalety, to cieszyli się, że będą razem. Jednak ich szczęście nie trwało zbyt długo.
Jakie było nasze zdziwienie, kiedy wchodząc do samolotu tylnym wejściem, patrzymy, że jest 39 rzędów, z czego ostatni wyłączony
- mówili.
Zarówno stewardesa, jak i blogerzy byli zaskoczeni, że nie zostali poinformowani przez Wizz Aira o zmianie miejsc oraz samolotu. Ich bilety były wielokrotnie sprawdzane, jednak o fakcie dowiedzieli się dopiero, wchodząc na pokład. Zaznaczyli, że na miejscu panował chaos, a ludzie ciągle byli przesadzani.
Ostatecznie rodzina wyszła na całej sytuacji o wiele korzystniej. Personel przydzielił im miejsca z dodatkową przestrzenią na nogi oraz cały rząd tylko dla siebie.
Ciekawe, czy gdyby miejsc dla nas w ogóle zabrakło, to czy też dowiedzielibyśmy się dopiero na pokładzie
- zakończyli blogerzy.
Niedawno pisaliśmy o Agnieszce, która działa w mediach społecznościowych pod pseudonimem "mamawszkocji". W jednym z postów zdradziła, że niektórych miejsc w samolocie lepiej nie rezerwować. W przypadku podróży z Ryanairem powinniśmy unikać rzędu 34 i 35. Przewoźnik ma swojej flocie dwa typu maszyn, z czego ta mniejsza nie posiada wyżej wskazanych siedzeń. Czasami jednak może okazać się, że zostanie ona podstawiona za większy samolot.
Jeśli liczba pasażerów przewyższa liczbę miejsc siedzących, zazwyczaj decyduje kolejność odprawy online (sequence number na karcie pokładowej). Czyli osoby odprawione na lotnisku, a nie online mają najmniejsze szanse na lot w tej sytuacji
- wytłumaczyła.
Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.