Niektóre zachowania turystów wołają o pomstę do nieba. Wydaje im się, że mogą wszystko. Nie zważają na kulturę czy religię kraju, do którego się wybierają. Zdarza się, że poza zasięgiem ich zainteresowania jest też obowiązujące w danym kraju prawo. Jeden z turystów z Rosji, który wyruszył na Bali, boleśnie przekona się tym, jak szkodzi nieznajomość prawa.
Jak podaje portal balidiscovery.com, w sobotę 18 marca grupa ponad siedmiu zagranicznych turystów wspięła się do krateru wulkanu świętej górze Agung. Jeden z mężczyzn po dotarciu na szczyt ściągnął spodnie przed kamerą i uniósł ręce w geście zwycięstwa. Gdy nagranie trafiło do sieci, okazało się jednak, że wejście na szczyt jest dla niego równoznaczne z osiągnięciem porażki. Dlaczego? Góra Agung to święta góra dla Balijczyków postrzegana przez nich jako centralna oś lub pępowina wszechświata. A zachowanie, którego dopuścił się mężczyzna, nie powinno mieć miejsca. Co więcej, okazało się, turyści wspięli się na szczyt bez wcześniejszej wymaganej rejestracji, co również jest zabronione.
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Jeśli ci ludzie są obcokrajowcami, deportujcie ich
- powiedział Nyomana Kenaka, przewodniczący Najwyższej Rady Hindusów, wskazując na całą grupę zagranicznych turystów.
Według niego zachowanie mężczyzny to obraza Bali, Balijczyków i brak szacunku dla świętego miejsca.
Turysta postanowił wyrazić skruchę. Na jego profil na Instagramie Chila_brazila trafiło wideo, w którym przeprasza za to, co wydarzyło się na świętej górze Agung.
Chcę przeprosić za moje działania, które zbezcześciły święty wulkan dla lokalnej ludności. Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla moich działań. Jedyną rzeczą, która doprowadziła do tego, co się stało, była moja osobista ignorancja. Nieznajomość osobliwości lokalnej religii
- powiedział mężczyzna.