Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Drobne opóźnienia, zmiany odlotów czy techniczne przeszkody to bolączka lotnisk i przewoźników na całym świecie. Cierpią najczęściej pasażerowie, którzy zmuszeni są dostosować się do zaistniałej sytuacji. Mimo wszystko to linie lotnicze powinny zadbać o komfort, wygodę i bezpieczeństwo podróżujących. Historia z PLL LOT z Bangkoku zdaje się temu jednak przeczyć.
Lot LO6520 z Bangkoku do Warszawy miał we wtorek sześć godzin opóźnienia. Nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie fakt, że pasażerowie wraz z personelem przez ten czas byli zamknięci na pokładzie samolotu stojącego na płycie lotniska.
Jak relacjonuje jedna z pasażerek w rozmowie z "Super Express" na pokładzie panował całkowity chaos i dezorganizacja. Nikt nie znał przyczyny wielogodzinnego opóźnienia. Ponadto załoga samolotu nie chciała udzielić informacji. - Przez ostatnie sześć godzin zapewniali nas, że ruszymy w ciągu kolejnych dwudziestu minut lub mówili, że nic nie wiedzą - tłumaczyła. Warto wspomnieć, że ówczesna temperatura w stolicy Tajlandii wynosiła 37 st. C!
Spędziliśmy sześć godzin w samolocie, na pasie startowym. Zero powietrza, ludzie płakali ze stresu, brali leki na uspokojenie, krzyczeli, błagali o wyjście na zewnątrz, bali się lecieć
- opowiedziała pasażerka samolotu w rozmowie z "Super Express".
Feralna podróż ze stolicy Tajlandii do Warszawy była opóźniona z powodów technicznych - taką informację podało biuro prasowe LOT-u "Super Expressowi". Lot LO6520 znacznie się wydłużył, ponieważ przez cały czas trwały prace mechaników, których zadaniem było odszukanie przyczyny usterki. Jak podaje na swojej stronie internetowej Lotnisko Chopina w Warszawie, samolot z Bangkoku powinien wylądować dziś o 23:45 czasu polskiego.
Samolot rejsu LO6520 BKK-WAW po odkołowaniu zawrócił na stanowisko z przyczyn technicznych. Po zakończeniu prac mechaników i usprawnieniu jednostki, samolot wystartował o 11:05 UTC. Przylot do Warszawy szacowany jest na godzinę 22:45 UTC
- przekazała spółka PLL LOT w rozmowie z "Super Express".