47-latek zażartował o granacie w bagażu podczas odprawy. Już chwilę później nie było mu do śmiechu

Każdy z nas lubi się śmiać, jednak niektóre dowcipy mogą nas słono kosztować. Przekonał się o tym jeden z pasażerów na lotnisku Kraków-Balice, który podcza odprawy postanowił zażartować na temat granatu w bagażu. Funkcjonariusze Straży Granicznej natychmiast zareagowali.

Co jakiś czas Straż Graniczna informuje o kiepskich żartownisiach z polskich lotnisk. Ci, nie zdając sobie sprawy z konsekwencji, żartują na temat niebezpiecznych przedmiotów w bagażach. Jednak warto pamiętać, że pracownicy portów lotniczych biorą kwestie bezpieczeństwa bardzo poważnie, a za tego typu dowcipy czekają nas konsekwencje. Tak też stało się i tym razem. 

Zobacz wideo Twój lot się nie odbył? Co zrobić w takiej sytuacji? Ekspertka wyjaśnia

Żartowniś na lotnisku w Krakowie

Do zdarzenia doszło na lotnisku Kraków-Balice w trakcie odprawy biletowo-bagażowej lotu do Dublina. Jeden z pasażerów został wówczas zapytany, czy posiada w swojej walizce niebezpieczne przedmioty. Nie spodziewał się jednak, że jego odpowiedź nie tylko nie rozśmieszy pracowników, a w dodatku przysporzy mu problemów. 

Nieodpowiedzialny podróżny tłumaczył, iż chciał zażartować sobie z pytań zadawanych przez obsługę rejsu.  Na pytanie pani odprawiającej "czy ma pan jakieś niebezpieczne przedmioty", pasażer miał odpowiedzieć - "tak granat w bagażu"

- relacjonował w komunikacie Tomasz Jarosz z Karpackiego Oddziału Straży Granicznej. Służba Ochrony Lotniska zgłosiła sprawę Straży Granicznej, która natychmiast pojawiła się na miejscu. Funkcjonariusze sprawdzili bagaże żartownisia, jednak nie znaleźli w nich żadnych zabronionych rzeczy. 

Kosztowny żart. Pasażer został ukarany

Jak donosi wp.pl, 46-letni mężczyzna został ukarany grzywną w wysokości 500 zł, a w dodatku musiał zapomnieć o podróży. Kapitan zadecydował o niewpuszczeniu go na pokład samolotu. Straż Graniczna przypomina pasażerom, że słowa takie jak "bomba" czy "granat" na lotniskach nie są najlepszym tematem do żartów.  

Każdy sygnał o możliwości stworzenia zagrożenia jest natychmiast sprawdzany. Wiąże się to z wszczęciem odpowiednich procedur, a co za tym idzie, zakłóceniem pracy portu lotniczego, opóźnieniem odlotów, jak również sankcjami w postaci mandatu karnego

- zaapelował Tomasz Jarosz. 

Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Więcej o: