Pomysły turystów, spędzających urlop w Tatrach, potrafią zaskoczyć. Niektórzy zadziwiają swoją pomysłowością w sposób pozytywny, inni zaś narażają nimi siebie bądź innych na niebezpieczeństwo. Jedno jest pewne - dziwactw na górskich szlakach nie brakuje.
"Gazeta Krakowska" opisała dziwaczne zachowania turystów, które miały miejsca w Tatrach. Jednym z najbardziej szokujących pomysłów, na który wpadli ludzie, to jazda na łyżwach po Czarnym Stawie Gąsienicowym. Do tego niebezpiecznego zdarzenia doszło w 2020 roku, kiedy to dwóch mężczyzn przywdziało łyżwy i ślizgało się po ledwo zamarzniętej tafli wody. Narazili się w ten sposób na ogromne niebezpieczeństwo, ponieważ lód pod ich stopami mógł załamać się w każdej chwili. Gdyby wpadli do lodowatej wody, mogło skończyć się to tragedią.
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Na podobny pomysł wpadli w 2021 roku turyści z Ukrainy, którzy weszli na zamarzniętą taflę Morskiego Oka. Nie mieli jednak tyle szczęścia, ponieważ lód się pod nimi załamał. Poradzili sobie jednak i samodzielnie wydostali się na brzeg.
"Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma". Powiedzenie to idealnie pasuje do pomysłowości innych turystów z Ukrainy. Zapewne nie mając środków na profesjonalny sprzęt, postanowili poradzić sobie sami. Nie zachęcamy jednak do tego, by czerpać z nich inspirację. Dlaczego? Grupa Ukraińców, którzy wybrali się zimą na Rysy, miała gumiaki owinięte taśmą montażowo-izolacyjną, na rękach rękawice robocze, a czekany z drutu zbrojeniowego.
Poszli na szczyt i tam dotarli, bo dwaj moi koledzy, którzy też szli, ich widzieli. Ja wycofałem się od stawu. Podobno ich zejście też wyglądało ciekawie. W większości zjeżdżali na tyłkach
- mówił w rozmowie z "Gazetą Krakowską" pan Bartosz, świadek zdarzenia.