Russell Quirk planował wymarzony wypoczynek w Portugalii z żoną i trzema córkami. W styczniu ubiegłego roku zarezerwował więc loty z lotniska Luton do Faro, które miały odbyć się w połowie maja. Jednak w dniu wylotu otrzymał wiadomość od Wizz Aira informującą o odwołanym rejsie.
Jak wytłumaczył sfrustrowany mężczyzna w rozmowie z BBC, pięcioosobowa rodzina nie otrzymała od przewoźnika żadnych wyjaśnień, alternatyw ani przeprosin.
Musiałem obudzić moje trzy córki i powiedzieć im, że nie jedziemy na wakacje - były bardzo zdenerwowane
- czytamy na łamach BBC.
Russell Quirk już wcześnie opłacił m.in. hotele oraz transfery, więc aby nie stracić pieniędzy i długo wyczekiwanego urlopu, postanowił przejrzeć ofertę innych linii lotniczych. Ostatecznie udało im się zarezerwować loty kolejnego dnia. Jak wyznał mężczyzna, wszystkie dodatkowe wydatki wyniosły go łącznie 4,5 tys. funtów, czyli ponad 24 tys. zł.
Po powrocie z wakacji mężczyzna zaczął ubiegać się o odszkodowanie i zwrot dodatkowych kosztów od Wizz Aira. Przewoźnik ignorował jego prośby przez dwa miesiące, więc Quirk zdecydował się skierować sprawę do sądu. Jak się okazało, nawet to nie pomogło. Sąd zdecydował na korzyść mężczyzny, ale Wizz Air zignorował wyrok. Poirytowany pasażer stracił w końcu cierpliwość, a do siedziby linii lotniczej na lotnisku Luton wysłał komorników. Ostatecznie firma wypłaciła mu pełne odszkodowanie.
Wizz Air dostał wybór: oddadzą mi pieniądze albo komornicy zabiorą równowartość kwoty w towarach - mogły to być krzesła, stoły, komputery lub samolot
- mówił mężczyzna.
Coraz częściej firmy myślą, że mogą traktować klientów jak nic nieznaczący pył i jestem zdeterminowany, aby to wyeliminować
- dodał.
Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.