Zakopane musi zwrócić pieniądze turyście. Jest wyrok sądu. Sprawa ma drugie dno

Turysta wytoczył miastu Zakopane proces o bezpodstawne pobieranie opłaty klimatycznej i wygrał. Tymczasem pomimo wyroku i przekraczania norm jakości powietrza w stolicy polskich Tatr wciąż taka opłata jest pobierana i zasila budżet miasta milionowymi kwotami.

Bogdan Achimescu, artysta plastyk urodzony w Rumunii, profesor krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych wytoczył Zakopanemu proces o nieuzasadnione pobieranie opłat miejscowych. "Nie było zimno, ale powietrze śmierdziało. Wszędzie unosił się dym z tysięcy kominów. Gdy właścicielka pensjonatu pobrała ode mnie opłatę klimatyczną, trafił mnie szlag, chociaż wiem, że ona nie była niczemu winna, sama jest w dużo gorszej sytuacji" - tak wspominał swój pobyt w stolicy Podhala Achimescu.

Zobacz wideo Luksus made in Poland. Te jachty robią furorę na świecie

To było w 2015 roku. Trzy lata później, w 2018 roku, Naczelny Sąd Administracyjny przyznał turyście rację, jednak okazało się, że Zakopane zignorowało wyrok sądu i nadal pobiera opłatę. Przekonał się o tym Achimescu, gdy w 2022 roku zawitał do miasta. Wówczas jakby nic pobrano od niego opłatę.

Czy jakość powietrza poprawiła się? Niestety. W latach 2017-2021 dochodziło do przekroczeń poziomu docelowego benzo(a)pirenu, a w latach 2017, 2018, 2020 i 2021 przekroczone zostały także poziomy dopuszczalne dla PM10 (stężenie dobowe). W latach 2019-2021 również PM2.5.

Profesor krakowskiej ASP wytoczył kolejną sprawę miastu. Uznał, że samorząd w myśl wyroku sądu administracyjnego nie może żądać takiej opłaty ze względu na przekroczenie norm jakości powietrza.

"Bogdan Achimescu wystąpił w październiku 2022 roku do Zakopanego o zwrot zainkasowanej od niego opłaty miejscowej, gdyż uważał, że opłata ta jest nienależna po wyroku NSA. Sąd uchylił uchwałę rady miasta Zakopane, na mocy której miasto pobierało opłatę od turystów" - mówiła "Tygodnikowi Podhalańskiemu" mecenas Kamila Drzewicka z Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.

"Jeżeli Zakopane chce pobierać opłaty, dla których uzasadnieniem są m.in. warunki klimatyczne, to najpierw powinno zadbać o jakość powietrza" – podkreślała radczyni prawna Fundacji ClientEarth, Agnieszka Warso-Buchanan.

Miasto idzie w zaparte

Jednak burmistrz Zakopanego nie dostosował się do wyroku sądu i odmówił zwrotu opłaty. Achimescu więc odwołał się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które nakazało zwrot pobranej opłaty miejscowej.

"Zwrot opłaty dotyczy jednak wyłącznie tego turysty. W dwóch innych toczących się obecnie postępowaniach Zakopane nadal twierdzi, że może pobierać opłatę od turystów. Decyzja Zakopanego o zwrocie opłaty nie oznacza, że gmina automatycznie zwróci teraz wszystkim turystom opłatę. Pozwala to jednak zakładać, że jeśli inne osoby, które zapłaciły opłaty miejscowe upomną się o ich zwrot, również taki zwrot otrzymają" - mówiła lokalnemu tygodnikowi mec. Kamila Drzewicka z Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.

Miasto pomimo wyroków i wciąż niskiej jakości powietrza nie ma zamiaru rezygnować pobierania opłaty miejscowej od innych turystów. Jak udało się ustalić "Tygodnikowi Podhalańskiemu", do kasy miasta w 2022 roku z tego tytułu wpłynęło 4,7 mln zł.

–  Do wytoczenia procesu, który zakończył się wyrokiem NSA, motywowała mnie chęć oddychania czystym powietrzem – wspominał next.gazeta.pl Bogdan Achimescu, profesor ASP w Krakowie i bywalec Zakopanego. – Dziwiłem się, że żadna instytucja czy władza nie zapytała, dlaczego w kurorcie śmierdzi. Poszedłem do sądu, wygrałem. I co? Nielegalna opłata nadal obowiązuje – dodał.

Powietrze w kurortach do poprawy

"Sprawa Zakopanego to zaledwie wierzchołek góry lodowej, bo opłaty od turystów pobierane są w Polsce w wielu miejscowościach, gdzie jakość powietrza nie spełnia norm wymaganych przez prawo. Jak orzekł sąd, w Zakopanem pobierane są bezprawnie" – zauważa Agnieszka Warso-Buchanan z Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.

Fundacja ClientEarth Prawnicy dla Ziemi opracowała raport, z którego wynika, że żaden z 35 małopolskich i dolnośląskich kurortów górskich nie spełnia prawnych standardów jakości powietrza. Mimo to gminy te pobierają tzw. opłaty klimatyczne, często niezgodnie z prawem.

Na liście zanieczyszczonych gmin, które objęła analiza, znajduje się wiele miejscowości, w których Polki i Polacy chętnie spędzają wakacje: m.in. Zakopane, Szklarska Poręba czy Krynica-Zdrój. 

Raport podaje, że w latach 2017-2021 we wszystkich 35 gminach, które pobierają tzw. opłaty klimatyczne w Małopolsce i na Dolnym Śląsku, niemal rokrocznie rejestrowano przekroczenia dozwolonych stężeń benzo(a)pirenu – substancji silnie rakotwórczej, która powstaje m.in. w wyniku spalania węgla w piecach.

W popularnych miejscowościach tatrzańskich – Poroninie, Zakopanem i Kościelisku, ale także w Rabce-Zdroju, Gródku nad Dunajcem i w Jeleniej Górze, poza niedozwolonym stężeniem benzo(a)pirenu, notowano też przekroczenia stężeń pyłów zawieszonych (PM10 i PM2.5). Substancje te mogą zaostrzać lub nawet wywoływać choroby układu oddechowego oraz krążenia i są szczególnie groźne dla dzieci, osób starszych oraz chorych.

Zła jakość powietrza nie przeszkadza jednak gminom pobierać od turystów opłat miejscowych. Tymczasem, zgodnie z przepisami, opłata miejscowa może być pobierana wyłącznie w miejscowościach posiadających "korzystne właściwości klimatyczne", co oznacza m.in. jakość powietrza zgodną z przepisami. Podobnie jest w uzdrowiskach, które powinny gwarantować "klimat o właściwościach leczniczych".

W raporcie czytamy też, że większość uzdrowisk i kurortów nie posiada państwowych stacji monitorowania jakości powietrza, przez co mieszkańcy i przyjezdni mają utrudniony dostęp do informacji na ten temat. Zaledwie 10 na 35 gmin posiada państwową stację  pomiarową, a tylko w Zakopanem i Jeleniej Górze prowadzono regularne pomiary pyłów i benzo(a)pirenu w latach 2017-2021. 

"Na naszej liście jest 11 uzdrowisk, w których leczy się choroby układu oddechowego. Smog może te choroby zaostrzać. Uzdrowiska mają ważną misję do spełnienia, jednak nadzór nad nimi jest iluzoryczny. To się musi zmienić" – dodaje mec. Drzewicka.

Głównym źródłem smogu we wspomnianych miejscowościach są domowe instalacje grzewcze na węgiel lub biomasę. Raport wskazuje, że ich udział w ogólnej liczbie urządzeń grzewczych waha się od 80 proc. w Piwnicznej-Zdroju do 31 proc. w Krynicy-Zdroju.

Według Fundacji ClientEarth organy administracji nie korzystają z przysługujących im narzędzi do kontroli legalności pobierania opłat przez gminy. W efekcie to turyści wyręczają władze w zakresie kontroli przestrzegania prawa. Dlatego Fundacja ClientEarth zapowiada, że zwróci się do wszystkich 16 wojewodów w Polsce z prośbą o kontrolę legalności pobierania opłat miejscowych.

Źródła: next.gazeta.pl / Fundacja ClientEarth / "Tygodnik Podhalański"

Więcej o: