Grecja jest jednym z najchętniej wybieranym przez Polaków kierunkiem wakacyjnym. W ostatnich latach na plany naszych rodaków mocno wpłynął COVID-19. Ograniczenie podróżowania, zamknięte lotniska i restrykcje sprawiły, że wielu z nas postanowiło urlop spędzić w kraju. Teraz nie tylko Polska zmaga się z wysoką inflacją, a znawcy rynku turystycznego podpowiadają, żeby zmienić nieco swoje przyzwyczajenia i oferty wakacyjne rezerwować ze sporym wyprzedzeniem.
Taki trend można zauważyć np. w Grecji, która liże rany po pandemii. Ale wszystko wskazuje na to, że 2023 rok będzie dobrym rokiem. Nie jest to wróżenie z fusów, lecz wiarygodna prognoza. – Widzimy 20-procentowy wzrost liczby rezerwacji na szczyt sezonu w porównaniu z poprzednim rokiem – powiedziała sekretarz generalna Greckiej Narodowej Organizacji Turystycznej Olympia Anastasopoulou w rozmowie z niemieckim magazynem branżowym "FVW", cytowana przez "Rzeczpospolitą".
Przedstawiciele greckiej branży turystycznej zakładają, że przychody Grecji z turystyki w tym roku wzrosną z 18 do 20 miliardów euro.
Olympia Anastasopoulou dodaje, że już w marcu hotelarze odnotowują wzrost rezerwacji niż przed rokiem. Jest to wprawdzie wzrost 10-procentowy, ale dla greckiej organizacji turystycznej jest to widoczna oznaka, że strategia wydłużenia sezonu letniego zaczyna się sprawdzać.
Jednocześnie sekretarz generalna wskazuje, że przyjazdy o charakterze typowo wypoczynkowym to za mało, dlatego będą czynione starania, aby do Grecji przyjeżdżali turyści zainteresowani odkrywaniem kultury lub smaków Grecji na Peloponezie.
Kraj stawia nacisk nie tylko na rozwój turystyki jachtowej, dlatego m.in. zmodernizowano 50 marin, ale głównie na zmianę myślenia o tym kierunku. Narodowa Organizacja Turystyczna promuje Grecję jako całoroczne miejsce podróży.
Rok temu do kraju przyjechało 27,8 miliona turystów, którzy zostawili w Grecji 17,6 miliarda euro.
Źródło: "Rzeczpospolita"