Pożary w północnej Tajlandii to problem, który trwa od lutego 2023 r. Płonące lasy zabijają setki stworzeń, a silniejsze i większe zwierzęta rzucają się do ucieczki. Problem narasta, a w wyniku klęski żywiołowej brakuje niezbędnego pożywienia.
Jak podaje "The Guardian", w regionie Chiang Mai pożary są corocznym problemem w okresie od grudnia do kwietnia. Powodem jest wypalanie pól przez rolników, by przygotować grunty na kolejny sezon. Z powodu niezwykle suchej pogody, Tajlandia nie jest w stanie poradzić sobie w tym roku z zahamowaniem rozprzestrzeniającego się ognia.
Od 26 lutego ogień strawił już 2 500 rai, czyli 400 hektarów lasów. W Parku Narodowym Wodospadu Klong Kaew do ucieczki rzuciło się stado 13 słoni, a zdarzenie zostało zaobserwowane przez tamtejszych strażników, którzy za pomocą drona patrolują okolicę.
Jak czytamy na stronie thethaiger.com pożary lasów w Tajlandii to bardzo powszechny problem. Rząd nieustannie podejmuje różnego rodzaju inicjatywy, które mają za zadanie zwiększyć świadomość mieszkańców. Tymczasowo zamknięto kilka parków narodowych i rezerwatów przyrody - głównie w regionach zachodniej i północnej Tajlandii.
Mimo to w sieci pojawiają się niepokojące nagrania. Zwierzęta nie radzą sobie z tą trudną sytuacją i uciekając z płomieni, wybiegają na drogę. Jednak to nie wszystko, wygłodzone słonie zaczęły atakować jadące drogą pojazdy.
Pożary szaleją od kilku dni, co skłoniło słonie do ucieczki
- powiedział w rozmowie thethaiger.com Pasawat Chotiwatphongchai, szef jednostki ds. dzikich słoni w parku Klong Kaew. Na nagraniu udostępnionym przez "USA Today" widać, jak zwierzę używa trąby, by zepchnąć samochód z drogi i dostać się do trzciny cukrowej.
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Zachowanie słoni jest niepokojące, zwłaszcza że to nie pierwsze tego typu zjawisko. Jakiś czas temu zwierzęta atakowały samochody w poszukiwaniu jedzenia. Dzieje się tak od marca, a nagrania z kradnącymi trzcinę słoniami stają się wiralowe.
Pożary, które miały miejsce na terenach prowincji Mae Hong Son, były tak silne, że część linii lotniczych musiała odwołać loty. Zadymienie nie pozwalało na bezpieczne podróżowanie. Problemy w znacznej części występują w górach na zachód od Wat Phra That Doi Kong Mu, tylko w tym roku odnotowano tam aż 800 pożarów, przy czym aż 250 w samym dystrykcie Pai.