Dym na pokładzie samolotu. "Nikt nie mógł oddychać. Tak bardzo paliło w płucach"

Pasażerowie najedli się strachu podczas lotu na Florydę. W samolocie pojawił się dym. Konieczne było awaryjne lądowanie.

BBC informuje o incydencie, do którego doszło na pokładzie samolotu amerykańskich linii lotniczych Southwest Airlines. Tuż po starcie maszyna wypełniła się dymem, pasażerowie wpadli w panikę, a dzieci zaczęły płakać. Gęsty dym wypełniający kabinę uwieczniono na nagraniach, które opublikowano w internecie.

Zobacz wideo Linie Lotnicze Emirates. Porównanie klas

"Nikt nie mógł oddychać. Tak bardzo paliło w płucach. Ludzie i dzieci krzyczały" - relacjonował jeden z pasażerów w rozmowie ze stacją telewizyjną NBC.

Na szczęście nikt nie został ranny. W tej sytuacji kapitan podjął decyzję o awaryjnym lądowaniu w Hawanie. Podróżni wydostali się z maszyny za pomocą zjeżdżalni. Na pokładzie Boeinga 737 znajdowało się 147 pasażerów i sześciu członków załogi.

"Po bezpiecznej i udanej ewakuacji podróżni zostali przetransportowani do terminalu lotniska, gdzie oczekiwali na kolejny rejs na Florydę" – podał przewoźnik w oświadczeniu.

Częste incydenty 

Okazało się, że lot zakłóciły ptaki, które zderzyły się z samolotem. To częsty incydent, z którym muszą mierzyć się piloci. Najczęściej dochodzi do nich w 90 proc. na lotnisku lub w jego pobliżu. Jak tłumaczy Onet.pl, takie zdarzenia najczęściej występują podczas startu maszyny lub jej lądowania, kiedy samolot nie osiągnął jeszcze przelotowej wysokości. Gdy zwierzę zderzy się z przednią szybą lub silnikiem, może dojść do poważnej awarii. A gdy klucz gęsi zderzy się z samolotem, może stać się niebezpiecznie.

Informowaliśmy o takim zdarzeniu w listopadzie. Na pokładzie Boeinga 737-800 znajdowało się 139 pasażerów, kiedy doszło do zderzenia z ptakami. Na szczęście nic nikomu się nie stało, a pilotom American Airlines udało się bezpiecznie wylądować na lotnisku w Kansas City. 

W samych Stanach Zjednoczonych odnotowuje się ponad 10 tys. takich wypadków każdego roku. Uszkodzenia powodowane przez ptaki kosztują przemysł lotniczy ponad 1,5 miliarda dolarów rocznie.

Na całym świecie dochodzi do różnych nietypowych incydentów, które, choć wydają się niepozorne, to mogą zagrażać ruchowi lotniczemu. Wśród potencjalnych zagrożeń wymienia się między innymi osy.

Owady te budują gniazda w rurkach Pitota, które służą do pomiaru ciśnienia i mierzenia prędkości. Przenoszone przez nich błoto często prowadzi do poważnych uszkodzeń. Do takiej sytuacji doszło w 1996 roku na Dominikanie, kiedy jedna z rurek została zablokowana, a maszyna zaczęła wskazywać fałszywą prędkość. Ostatecznie samolot rozbił się na morzu.

Zdarza się także, że maszyny zderzają się z reniferami, jeleniami, kangurami, a nawet niedźwiedziami, które spacerują po pasach startowych.

Źródło: BBC / NBC / Gazeta.pl / Onet.pl

Więcej o: