Pomnik Małej Syrenki, zainspirowany postacią z baśni Hansa Christiana Andersena, jest uważany za jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli stolicy Danii. Chociaż znajduje się on w dość odosobnionym porcie Langelinie, to nie jest to przeszkodą dla wandali. To już kolejny raz, kiedy ta ponad 100-letnia rzeźba została zdewastowana.
W czwartek, 2 marca z Kopenhagi napłynęły informacje, na temat kolejnego aktu wandalizmu. Na kamieniu, na którym siedzi syrenka, sprawcy namalowali rosyjską flagę. Jak przekazał szef dyżurny kopenhaskiej policji, na ten moment nie wiadomo, kto stoi za incydentem.
Byliśmy na miejscu zdarzenia i odnotowaliśmy przypadek wandalizmu. Jednocześnie przeprowadziliśmy dochodzenie na miejscu i szukaliśmy przydatnych wskazówek w okolicy
- powiedział Martin Kajberg dziennikowi "Ekstra Bladet".
Słynny pomnik od dawna stanowi popularny celem wandali. Wielokrotnie oblewano go farbą, syrence odcinano głowę, ramię, a nawet nakładano na nią krowi łeb. W 2003 roku rzeźba została wysadzona, a rok później w ramach protestu okryto ją burką.
Rzeźbę ufundował w 1909 roku Carl Jacobsen, syn założyciela browaru Carlsberg. Wszystko za sprawą niezwykłej historii przedstawionej w balecie wystawionym w Teatrze Królewskim w Kopenhadze, który tak urzekł mężczyznę. Był zafascynowany do tego stopnia, że postanowił poprosić odtwórczynię głównej roli o zapozowanie do pomnika. Aktorka zgodziła się, jednak odmówiła pozowania nago. Rzeźba będąca dziełem Edvarda Eriksena liczy 1,25 metra wysokości i waży około 175 kg.
Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.