CNN podaje, że samolot Lufthansy wykonujący połączenie z Austin w Teksasie (USA) do Frankfurtu (Niemcy) – po około 90 minutach lotu wpadł w poważne turbulencje. Do zdarzenia doszło, gdy Airbus A330 znajdował się na wysokości ponad 11 km nad Tennessee. Konieczne było awaryjne lądowanie na lotnisku Washington Dulles w Wirginii, ponieważ pomocy medycznej trzeba było udzielić siedmiu osobom.
Pasażerowie relacjonowali, że samolot przez kilka sekund sprawiał wrażenie, jakby bezwładnie spadał. W powietrze poderwały się naczynia oraz walizki znajdujące się na pokładzie.
- Samolot zwiększył wysokość, a potem opadliśmy 300 metrów - mówiła CNN Susan Zimmerman, pasażerka feralnego lotu. A to wszystko, podczas gdy wiele osób jadło kolację. - To było jak niespodziewane swobodne spadanie przez pięć sekund ze szczytu rollercoastera, talerze i szklane naczynia były w górze przy suficie - relacjonuje.
Na nagraniach z mediów społecznościowych można zobaczyć krajobraz jak po bitwie. Tace z jedzeniem, ekrany, poduszki i inne przedmioty znalazły się na podłodze, fotelach i innych częściach wyposażenia samolotu.
Rzecznik Lufthansy wyjaśnił, że to była tzw. turbulencja czystego nieba, która może wystąpić bez widocznych zjawisk pogodowych lub wcześniejszego ostrzeżenia. W jej wyniku siedem osób zostało rannych i po wylądowaniu na najbliższym lotnisku zostały one przetransportowane do szpitala. Pozostali pasażerowie pojechali do hotelu.
Jak zapewniał przedstawiciel linii lotniczej, "poszkodowani pasażerowie zostali objęci wstępną opieką na pokładzie przez personel pokładowy przeszkolony do takich przypadków", a następnie kapitan podjął decyzję o lądowaniu na lotnisku Dulles.
Szczegóły incydentu zbada Federalna Administracja Lotnictwa.
Źródła: CNN / AP