Potężny melanż okazał się ostatecznym dla tego klubu. Dziś do białego rana na parkiecie tańcuje tylko buldożer

Na Ibizie impreza się nigdy nie kończy, a muzyka gra całą dobę. Niektóre z plażowych klubów nocnych przeszkadzają nawet mieszkańcom sąsiadujących wysp, choć to właśnie z hucznych i mocno zakrapianych zabaw słynie ta rozrywkowa ostoja. Pod wpływem politycznej presji jedno z najbardziej uwielbianych imprezowych miejsc zostało zrównane z ziemią.

Myślisz impreza, mówisz Ibiza. Choć stereotyp ten utrzymuje się od lat, lewicowa partia Podemos w ubiegłym roku zaczęła wywierać na hiszpańskim rządzie presję co do zamknięcia uciążliwie głośnych klubów nocnych. Według partii hałas przeszkadzał nawet mieszkańcom sąsiednich wysp. Mimo oporu turystów spragnionych wrażeń, partii udało się osiągnąć zamierzony cel. Zamknięto między innymi słynny klub Bora Bora.

Legendarny melanż ostateczny. Turyści bawili się 40 godzin

Pod presją polityczną zaczęto zamykać nocne kluby na jednej z balearskich wysp. Jako pierwsze swoją likwidację ogłosiło Bora Bora, miejsce, które turyści wręcz kochali. Choć pierwsza informacja na ten temat pojawiła się w lipcu, dopiero jesienią urządzono imprezę pożegnalną, a ta okazała się legendarna. Trwała bowiem prawie dwie doby, bo 40 okrągłych godzin. Ta historyczna chwila była zakończeniem pewnego rozdziału na Ibizie, a czas trwania imprezy był prawdopodobnie symboliczny. Klub nocny Bora Bora istniał dokładnie 40 lat i przez te długie dekady zabawiał ludzi z całego świata.

Po 40 latach historii i szaleństw, które uczyniły Bora Bora legendą wyspy, klub żegna się z Ibizą i nami wszystkimi dwoma dniami imprezy

- podpisano w jednym z pożegnalnych postów na profilu instagramowym klubu.

 
Zobacz wideo Karolina Brzuszczyńska i Agnieszka Skrzeczkowska opowiadają o imprezie, na której dosypano im tabletkę gwałtu. "Nie byłam świadoma, co się wydarzyło kilka godzin wcześniej"

Skrupulatnie likwidują imprezowy raj

Co z pewnością zasmuca dużą część turystów, którzy marzyli o chwili zapomnienia na hiszpańskiej imprezie, Ibiza staje się coraz spokojniejsza. Trwająca już od lat 80. minionego wieku presja polityczna spowodowała zamknięcie wielu nadmorskich klubów i barów. Choć w miastach dalej istnieją miejsca, w których można bawić się i szaleć do białego rana, o zabawie na plaży możemy zapomnieć. Świat obiegły zdjęcia zamkniętego klubu Bora Bora. Dziś zrównany jest już z ziemią i na dawnym parkiecie widnieje jedynie buldożer w towarzystwie innych maszyn budowlanych. Niewątpliwie usunięto znaczącą część historii wyspy, lecz nie oznacza to końca imprez.

Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Więcej o: