Nigdy wcześniej nie byłam w Bułgarii. Tamtejsze wybrzeże kojarzyło mi się głównie z wakacjami w okresie PRL oraz niskimi cenami all-inclusive. Z jednej strony, przed wyjazdem nie miałam ogromnych oczekiwań. Z drugiej, ciekawiło mnie miejsce, które od lat plasuje się w czołówce najpopularniejszych kierunków podróży w sezonie wakacyjnym.
Do Primorska, niewielkiej miejscowości nad Morzem Czarnym w południowo-wschodniej Bułgarii, wybrałyśmy się w niewielkiej grupie na przełomie maja i czerwca ubiegłego roku. Nie były to wakacje all-inclusive, a zorganizowany na własną rękę babski wyjazd. Przez te dwa tygodnie mieszkałyśmy w mieszkaniu znajomego, który zresztą sam nas do tego zachęcił.
Pierwsza sprawa, o której muszę wspomnieć to pogoda. Według mnie w tym przypadku to kluczowy czynnik, który może zaważyć na tym, czy wyjazd będzie udany, czy też nie. Do Bułgarii nie warto jechać za wcześnie. O ile do Turcji, Grecji, czy Chorwacji możemy latać już wiosną, o tyle w tym przypadku znacznie lepsze będą miesiące letnie.
Do Polski wracałyśmy 16 czerwca. Od kilku dni było już bardzo słonecznie i nie padało. Z kolei na początku naszego wyjazdu zdarzały się dni, gdy padało od rana do wieczora, przez co nie miałyśmy za bardzo co ze sobą zrobić.
Spędziłam dwa tygodnie nad morzem w Bułgarii. Tutaj nie ma 'paragonów grozy' archiwum prywatne
Miejscowi powiedzieli nam, że sezon wakacyjny zaczyna się w połowie czerwca. I w tym czasie pogoda jest już zazwyczaj rewelacyjna. Z tego prosty wniosek: jeśli chcecie spędzić wakacje w Bułgarii, lećcie tam po 15 czerwca. We wcześniejszych terminach pogoda może być rozczarowująca.
Nie nastawiajcie się na tanie połączenia lotnicze. Do Burgas i do Warny z polskich lotnisk lata zarówno Ryanair, jak i Wizz Air. Oczywiście można trafić na atrakcyjne cenowo loty, ale nie jest to reguła.
Przykładowo, ja za lot w jedną stronę zapłaciłam aż 700 złotych. Być może gdybym kupiła bilet wcześniej (robiłam to pod koniec kwietnia), cena byłaby znacznie niższa. Warto więc planować wyjazd ze sporym wyprzedzeniem, bo z tego, co widzę, bilet w jedną stronę można kupić już za kilkadziesiąt złotych.
Moim zdaniem jednym z największych atutów bułgarskiego wybrzeża są plaże. Możemy spotkać się z opinią, że to taki Bałtyk w wersji premium. W pełni się z nią zgadzam. W Primorsku czekała na nas długa piaszczysta plaża, idealna na długie spacery i opalanie. A wchodząc do wody, nie musiałyśmy zakładać specjalnych butów.
Spędziłam dwa tygodnie nad morzem w Bułgarii. Tutaj nie ma 'paragonów grozy' archiwum prywatne
Myślę więc, że w połączeniu z rewelacyjną pogodą, która zaczyna się już w połowie czerwca i utrzymuje się mniej więcej do końca września, jest to świetne miejsce dla osób, którym nie zależy na codziennym zwiedzaniu, a chcą po prostu odpocząć na plaży i się opalić.
Jeśli jednak chcecie też poznać jakieś ciekawe miejsca, nie będziecie zawiedzeni. My na przykład wybrałyśmy się do Sozopola, niewielkiego miasta położonego 30 kilometrów na południe od Burgas. Muszę przyznać, że jadąc tam, niewiele oczekiwałam, a miejscowość okazała się malownicza i bardzo klimatyczna. Jest to najstarsze miasto bułgarskiego wybrzeża z piękną starówką pełną tradycyjnych domów oraz z zachwycającą nadmorską promenadą.
Sozopol Archiwum prywatne
Spędziłam dwa tygodnie nad morzem w Bułgarii. Tutaj nie ma 'paragonów grozy' Archiwum prywatne
Kolejne miejsce, które warto odwiedzić, to Nesebyr - kolejne klimatyczne miasteczko, które jest rezerwatem architektonicznym i archeologicznym od 1956. Na turystów czekają tam m.in. ruiny fortyfikacji, a także kilka zabytkowych cerkwi.
Bułgarskie wybrzeże kusi wiele osób tanimi ofertami all inclusive. Jednak jeśli planujecie tam wyjazd na własną rękę, nie spodziewajcie się superniskich cen. Moim zdaniem są one zbliżone do tych w Polsce, w niektórych przypadkach jest nawet nieco drożej. Wspomnę także, że przez prawie cały wyjazd stołowałyśmy się na mieście i nie miałyśmy żadnych przygód z tzw. paragonami grozy.
Spędziłam dwa tygodnie nad morzem w Bułgarii. Tutaj nie ma 'paragonów grozy' archiwum prywatne
Za mieszkanie nie płaciłyśmy, gdyż mieszkałyśmy u znajomego. Jednak z tego, co mi wiadomo, pod tym względem na bułgarskim wybrzeżu jest wyjątkowo dobrze. Przykładowo, znajoma, która dwa lata temu spędzała wakacje w okolicach Nesebyru, opowiada, że wynajęła apartament blisko plaży w rewelacyjnym standardzie, na który w Grecji czy w Chorwacji z pewnością nie mogłaby sobie pozwolić.
Był to nieco spontaniczny babski wyjazd, po którym nie oczekiwałam zbyt wiele. Z obecnej perspektywy, wspominam go bardzo dobrze. Mimo średniej pogody na samym początku, wróciłam opalona i wypoczęta.
Podsumowując, gdyby w tym roku ktoś zaproponowałby mi taki wyjazd, pojechałabym. Mimo iż według mnie nie jest to tak spektakularna opcja, jak na przykład niektóre z greckich czy hiszpańskich wysp, można tam odpocząć, nie rujnując swojego budżetu, a wybierając dobry termin - nie frustrować się z powodu pogody.