Ustępowanie miejsca w autobusach, tramwajach czy pociągach jest utożsamiane z byciem dobrze wychowanym. Według powszechnie przyjętych reguł pierwszeństwo mają osoby starsze, niepełnosprawne, a także kobiety w ciąży lub z dzieckiem na rękach. Chociaż kwestia ta wydaje się z pozoru oczywista, to budzi wiele kontrowersji. Pasażerowie wskazują, że niektórzy wręcz obrażają innych, żądając prawa do siedzenia. Dodatkowo często nie możemy zauważyć gołym okiem, czy osoba nieustępująca miejsca, sama go nie potrzebuje.
W niedzielę, 19 lutego na forum serwisu parentingowego mumsnet.com jeden z użytkowników podzielił się historią z ostatniej podróży. Jak wyjaśnił, niedawno przeszedł zabieg, w związku z czym miałby trudności z utrzymaniem się w zatłoczonym pociągu bez bólu.
Niedawno miałem operację barku, ale teraz nie mam temblaka, więc chyba nie wyglądam na rannego. Plecak mam na stole, a moja duża torba została postawiona na górze przez uroczego mężczyznę, który zaoferował pomoc
- zaczął autor posta.
W pewnym momencie do pociągu wsiadła matka z trójką dzieci. Kobieta zapytała, czy dwa miejsca obok mężczyzny i siedzącego naprzeciw niego pasażera są wolne. Po twierdzącej odpowiedzi dwójka jej pociech rozsiadła się na fotelach, ale podróżna na tym nie poprzestała.
Mam troje dzieci, które potrzebują miejsca, proszę, czy mogą zająć twoje?
- zapytała.
Mężczyzna grzecznie odmówił, wyjaśniając swój obecny stan. Jednak mama nie wydawała się skłonna zaakceptować tego powodu. Zamiast tego powtórzyła się, wskazując, że podróżuje z kilkorgiem dzieci.
W tym momencie powiedziałem: "Nie obchodzi mnie szczególnie liczba dzieci, które masz, ale zostanę na tym miejscu, ponieważ też tego potrzebuję, jeśli masz jakieś problemy, porozmawiaj z konduktorem". Spojrzenie, jakie mi posłała, mogło zabić
- zakończył, dodając, że wstawił się za nim także jeden z pasażerów.
Autor posta szukał zrozumienia wśród użytkowników forum. Zapytał, czy ich zdaniem postąpił niewłaściwie. Komentujący jednak szybko go uspokoili, wyjaśniając, że miał prawo do pozostania na miejscu.
Nie rozumiem mentalności ludzi, którzy mają dzieci w dzisiejszych czasach. Za moich czasów dzieci stały i pozwalały usiąść dorosłym
- pisał jeden z internautów.
Byłeś tam pierwszy, jej liczba dzieci nie jest twoim problemem. Zakładam, że nie mogłeś dokonać rezerwacji? Gdybyś mógł, to ona powinna była to zrobić
- skomentował inny.
Teraz czuję się z tym trochę lepiej. Nie mogłem zarezerwować miejsca - dosłownie kto pierwszy, ten lepszy! Powiedziałbym, że wszystkie dzieci wyglądały na około 10 lat lub więcej i wszystkie miały na sobie buty piłkarskie, więc nie potrzebowały siedzenia
- zakończył mężczyzna, odpowiadając na komentarze.
Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.