Samara to miasto w Rosji położone nad rzeką Wołgą, a także wielki ośrodek m.in. przemysłu metalowego, maszynowego czy spożywczego. To właśnie tutaj w styczniu pojawiła się nietypowa "atrakcja". W wyniku pęknięcia rury komunalnej brudna woda zaczęła tryskać na zewnątrz, a silne mrozy sprawiły, że szybko zamarzła. W ten sposób w okolicy powstała ogromna, lodowa góra, której zdjęcia szybko zaczęły obiegać internet.
Góra zaczęła przyciągać także miłośników wspinaczki. Na próbę zdobycia tego "aż" 15-metrowego szczytu zdecydowało się trzech śmiałków. Zanim podjęli się wyzwania, wcześniej zadbali o odpowiednie przygotowanie i podzielili się zdaniami - jeden miał się wspinać, drugi asekurować, a trzeci dokumentować wydarzenie. Tym sposobem przeszli samych siebie i stanęli na szycie góry ze ścieków.
Oczywiście zabezpieczyliśmy się i wbiliśmy haki pod górę. Sama góra jest wielkości pięciopiętrowego budynku. Wydaje się, że kiedy pękła, fontanna uderzyła aż po wierzchołki drzew. Nie da się na nią wspiąć bez sprzętu, czyli bez raków i czekanów
- powiedział Andrei Alechin w rozmowie z serwisem samara.kp.ru.
Jednak zawodowy wspinacz, Siergiej Czernow ostrzega przed zbliżaniem się do tej nietypowej atrakcji. Mężczyzna przyznał, że sopel lodu wkrótce zacznie się topić i kruszyć. Chociaż podczas mrozów wydaje się stabilny, to może zrobić się niebezpiecznie, gdy termometry zaczną wskazywać co najmniej 0 stopni.
Niebezpieczeństwo polega na tym, że nie jest jasne, w jaki sposób góra się zawali: albo bloki lodu spadną z góry, albo stopią się na dole i cała konstrukcja zawali się na bok
- przyznał Siergiej.
Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.