Badacz zjawisk paranormalnych Mark Wallbank podzielił się upiorną historią na stronie hauntedauckland.com. Kilka lat temu skontaktowała się z nim krewna szkockiej kobiety, która z powodu niepełnosprawności przeprowadziła się do rodziny w Nowej Zelandii. Potrzebowała całodobowej opieki ze strony swojej rodziny, ale przez cały pobyt cierpiała na wybuchy złości z powodu tęsknoty za domem. Towarzystwa w pokoju dotrzymywała jej porcelanowa lalka, którą przywiozła ze sobą.
Po śmierci kobiety, zabawka trafiła do pudła w szafie pokoju jej wnuka. Jak przyznał ojciec w wiadomości do Marka Wallbanka, już po kilku nocach zauważyli zmianę w jego zachowania. Chłopiec, Jayden, stał się bardzo drażliwy i kłótliwy. W nocy nękały go również koszmary.
Wiedzieliśmy, że coś jest nie tak, kiedy zerwał się w środku nocy i wybił dziurę w ścianie swojej sypialni. Śnił mu się koszmar, który wywołał w nim wiele strachu. Powiedział, że był przerażony, a także sfrustrowany i zły, że nie był w stanie uciec ani walczyć ze swoim "napastnikiem"
- czytamy w poście na stronie hauntedauckland.com.
Nocne lęki przed i gwałtowne wybuchy towarzyszyły mu do momentu, gdy potrzebował miejsca w szafie i chciał przenieść stare rzeczy do garażu. Po otwarciu pudełek znalazł lalkę.
Co było dalej, nie wiemy, ale powiedział, że zakręciło mu się w głowie i najwyraźniej zemdlał, uderzając głową o krzesło przy łóżku. Jest pewien, że cała jego złość i zmiany nastroju mają coś wspólnego z lalką i jest świadomy, że nie był sobą
- napisał mężczyzna.
Ojciec Jaydena wytłumaczył, że teoria syna miała dla niego sens, mimo że był sceptycznie nastawiony do zjawisk paranormalnych. Postanowił skontaktować się więc z Markiem Wallbankiem, który kolekcjonuje nawiedzone przedmioty. Mężczyzna jednak poczuł się w obowiązku, by zwrócić ją do Szkocji. Przeleciał ponad 18 tys. km i przekazał ją w listopadzie założycielowi grupy Highland Paranormal, Liamowi Shandowi.
Highland Paranormal są teraz opiekunami lalki, która pozostanie z nami. Od czasu jej powrotu do Szkocji nie wykryto u niej żadnej aktywności
- powiedział Shand.
Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.