W Tatrach wciąż obowiązuje wysoki, czwarty stopień zagrożenia lawinowego i donoszą ratownicy TOPR, sytuacja jest tam nadzwyczaj trudna. Gruba warstwa białego puchu zasypała wszystkie szlaki, na drodze pojawiają się głębokie zaspy, a na graniach - nawisy śnieżne. Sytuacji nie ułatwia silny wiatr, który w połączeniu z silnymi opadami ogranicza widzialność. Ekstremalna sytuacja sprawiła, że Tatrzański Park Narodowy zadecydował o zamknięciu wszystkich szlaków turystycznych i narciarskich do odwołania.
W niedzielę, 5 lutego na facebookowym profilu pojawiło się nagranie przedstawiające skutki lawiny, która zeszła Żlebem Żandarmerii. Jak przyznał leśniczy Grzegorz Bryniarski, jej czoło miało wysokość około 8 do 10 metrów, z kolei szerokość - około 100 do 150 metrów. Zwały śniegu zasypały popularny szlak nad Morskie Oko i spustoszyły las.
Wczoraj albo dziś w nocy Żlebem Żandarmerii zeszła lawina gigantycznych rozmiarów. Las w tym rejonie przestał istnieć. Drzewostan jest wyłamany po Rybi Potok
- mówił leśniczy Grzegorz Bryniarski.
Jak informuje TOPR, wyzwolenie lawiny może nastąpić nawet przy niewielkim dodatkowym obciążeniu na stromych stokach. W górach mogą występować również liczne samoistne lawiny dużych rozmiarów. W sobotę, 4 lutego żywioł sunął aż trzy razy z Marchwicznej Przełęczy, zasypując schodki, wyłamując taflę lodu i przecinając drogę do jeziora.
Niektórzy turyści za nic mają sobie ostrzeżenia i wybierają się w góry. W czwartek, 2 lutego TOPR poinformował o mężczyźnie zasypanym przez średnich rozmiarów lawinę na szlaku z Murowańca nad Czarny Staw Gąsienicowy. Dzięki staraniom ratowników zdołano przywrócić podstawowe funkcje życiowe i przetransportowano go w ciężkim stanie do szpitala.
Apelujcie do ludzi, niech siedzą w domach jak im życie miłe
- pisali leśniczy z Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.