Mroczne oblicze Podhala. Według miejscowych wciąż snują się tu niespokojne dusze

Większość osób utożsamia Podhale z tętniącymi życiem Krupówkami, zapachem góralskiego serka i zapierającymi dech w piersiach górskimi krajobrazami. Jednak nie wszyscy wiedzą, że ten rejon ma także drugie, bardziej mroczne oblicze. Poznajcie niepokojące miejsca w Zakopanem i okolicach, które mogą przyprawić o gęsią skórkę.

Dla niektórych turystów malownicze krajobrazy i piękna architektura to za mało. Podczas podróży rozglądają się za mrożącymi krew w żyłach opowieściami, opuszczonymi budynkami czy tajemniczymi zamkami. Takich miejsc czy historii nie brakuje także na Podhalu. Poznajcie dwie z nich. 

Zobacz wideo Polskie Blair Witch Project czyli przerażający las w Witkowicach

Wampir z Podhala

W Polsce nie brakuje historii związanych z wampirami. Oczywiście nieprawdziwymi - tym określeniem nazywa się seryjnych morderców, których zbrodnie wstrząsnęły naszym krajem. W kartotekach policyjnych zapisał się m.in. wampir z Zagłębia, Bytomia, Krakowa, no i właśnie, również z Podhala

Andrzej Szczerba-Bazaliński siał postrach wśród górali jeszcze przed wojną - wraz ze swoją bandą rabował, kradł i podpalał. Później zaczął również mordować, a lokalna ludność nazywała go "wampirem" lub "postrachem" z Podhala. Początkowo pozostawał nieuchwytny policji i ukrywał się w tamtejszych lasach. Kiedy w końcu udało się go złapać, został skazany na karę śmierci przez powieszenie. Niektórzy miejscowi twierdzą, że jego dusza do dziś nie może zaznać spokoju i błąka się po nowosądeckich ulicach. 

Opuszczony pensjonat "Sanato"

Jeżeli jesteście zafascynowani opuszczonymi budynkami z tajemniczą aurą, to koniecznie przyjrzyjcie się bliżej pensjonatowi "Sanato". Ten budynek położony przy ulicy Wierchowej w Zakopanem początkowo przyciągał luksusem i należał do czołówki pensjonatów w Zakopanem. W 1928 roku został wykupiony przez Związek Pracowników Poczt, Telegrafów i Telefonów, który postanowił stworzyć w nim Sanatorium Przeciwgruźlicze Pocztowców. Tam z kolei dochodziło do dziwnych zdarzeń ze względu na nowatorskie i nie zawsze przyjemne sposoby leczenia. 

Budynek ten stał się tłem do powieści "Sanato" Marcina Szczygielskiego. Autor inspirował się pamiętnikiem Niny Ostromęckiej - jednej z pacjentek leczących się w ówczesnym sanatorium. Kobieta najprawdopodobniej cierpiała na zaburzenia osobowości.

Sanatorium zamknięto w latach 90., a miejscowi i turyści zaczęli przekazywać sobie o nim mroczne opowieści. Według niektórych duchy pacjentów wciąż snują się tam po korytarzach. Obecnie miejsce popada w ruinę i przyciąga ciekawskich. 

Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Więcej o: