Jedni wierzą w duchy, inni nie. Są też tacy, którzy poszukują miejsc uznawanych za nawiedzone, aby na własnej skórze przekonać się, czy opuszczony budynek skrywa jakieś mroczne tajemnice. O ile same legendy mogą przyprawić o gęsią skórkę, o tyle w dobie nowoczesnych technologii łowcy duchów sprawdzają, czy specjalne kamery zarejestrowały paranormalne zjawisko.
Opuszczona posiadłość, która na pierwszy rzut oka wygląda wyłącznie na stary i niezamieszkały pustostan, owiana jest wieloma lokalnymi legendami. Mieszkańcy twierdzą, że czasem można usłyszeć dziwne wrzaski wydobywające się ze środka, a w domu miało dojść kiedyś od morderstwa.
Choć takich przykładów może być wiele, to jednak tą sprawą zainteresowało się Polskie Towarzystwo Studiów Spirytystycznych w Warszawie. Choć początkowo nic nie wskazywało na to, by obiekt był nawiedzony, po przeprowadzeniu badania mediumicznego, okazało się, że osoba, która potrafi nawiązać kontakt ze zmarłymi, dostrzega pewną postać.
8 grudnia 2009 roku [...] badanie mediumiczne budynku w Chrzanowie [...] wykazało obecność w tymże zabudowaniu ducha pewnej starszej kobiety
- czytamy podsumowanie badań.
Po tym, jak Polskie Towarzystwo Studiów Spirytystycznych w Warszawie uznało, że dom w Chrzanowie nawiedza postać starszej kobiety, do akcji wkroczyli łowcy duchów.
Mystery Hunters to grupa poszukiwaczy, która analizuje różne miejsca, które uchodzą za nawiedzone. Łowcy duchów jadą w wybraną lokalizację i korzystając z nowoczesnej technologii, sprawdzają, czy w budynku zarejestrowano jakieś paranormalne zjawisko. Ekipa zainstalowała sześć kamer. Część z nich dysponuje szerokim spektrum światła, które nie jest widzialne dla ludzkiego oka. Mystery Hunters zainstalowali na piętrze także kamerę wyposażoną w siatkę promieni laserowych.
Wykonując odczyt, łowcy dostrzegli cień przemieszczający się z jednego konta pokoju do drugiego, a kamera ustawiona w piwnicy zarejestrowała dziwną białą poświatę przelatującą za jednym z członków ekipy poszukiwawczej.
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Zakres badań był bardzo szeroki i trwał kilka godzin. Kiedy jeden z badaczy poprosił ducha o znak, czy tam nadal przebywa, na kamerach pojawił się odczyt. Widział to mężczyzna, który pozostał w aucie i obserwował zapisy wszystkich urządzeń.
Kolejnym badaniem było wykorzystanie Pryzmatu, czyli urządzenia służącego do badań zjawisk nadprzyrodzonych. Za jego pomocą poszukiwacze zadawali konkretne pytania, a duch mógł udzielić odpowiedzi. Łowca zapytał ducha, czy jest tutaj i czy to ona straszy. Jeśli tak, to niech zbliży się do lampki, a ta wyczuje jej obecność i zaświeci się za zielono. Światło po pewnym czasie zapaliło się, a następnie zgasło. Mężczyzna powiedział:
Twoje światło zgasło. Twoja kolej, możesz je ponownie zapalić, daj nam jakiś znak
- poprosił łowca duchów.
Mężczyźni stali nieruchomo i czekali na reakcję, po krótkim czasie pojawiło się światło.
Udało nam się to tej nocy dwukrotnie, gdy na piętrze ponownie poprosiliśmy o zapalenie, tym razem czerwonej diody. Coś ponownie się do nas zbliżyło i uruchomiło urządzenia. Daje nam to powody, by twierdzić, że mogło nie być to wyłącznie dzieło przypadku.
- podsumował Radek z Mystery Hunters.