Wyższe ceny biletów w PKP Intercity zaczęły obowiązywać od środy, 11 stycznia. Teraz pasażerowie wybierający Pendolino muszą płacić 17,8 proc. więcej, Express InterCity podrożało o 17,4 proc., z kolei TLK - o 11,8 proc. Decyzja ta była największą podwyżką w historii spółki. Wielu ekspertów przyznało, że obecnie przejazdy pociągami dalekobieżnymi mogą być o wiele mniej opłacalne niż podróżowanie samochodem.
W mediach społecznościowych wciąż nie cichną głosy oburzenia po decyzji PKP Intercity. Głos w sprawie zabierają politycy, dziennikarze i pasażerowie. Teraz opinią na Twitterze podzielił się również dziennikarz i politolog Artur Celiński, który chciał zakupić bilety dla czteroosobowej rodziny na trasie Warszawa-Zakopane. Kwota, jaka ukazała się jego oczom, to 486,8 zł w jedną stronę.
I to już po wszystkich zniżkach? W dwie strony to prawie 1000 zł. PKP Intercity - przykro mi, ale mnie nie stać na wasze usługi. Samochodem wychodzi jakieś 380 zł
- napisał zawiedziony dziennikarz.
Artur Celiński oznaczył w poście przewoźnika, na którego reakcję nie trzeba było długo czekać. Jeszcze tego samego dnia, niecałą godzinę później w odpowiedzi pojawił się zrzut ekranu przedstawiający o wiele atrakcyjniejszą propozycję.
U nas wyszło 203 zł za rodzinę 2+2, z ulgą 37 proc. dla dzieci, termin w najbliższy piątek. Zapraszamy
- odpowiedziało PKP Intercity.
Jednak dziennikarz zauważył, że wyliczenie było dla innego terminu oraz pociągu (w jego poście nie było doprecyzowane, na jakie połączenie chciał się zdecydować). Dopiero później wskazał, że jego wyszukiwanie dotyczyło przejazdu EIC na 12 lutego, który trwa około sześciu godzin.
Liczy się nie tylko czas, ale i godzina dojazdu (uwzględniająca prawdopodobne opóźnienia)
- napisał Celiński.
Według propozycji przewoźnika podróż z Warszawy do Zakopanego miała wynieść prawie osiem godzin. Wielu internautów szydziło, że pokonanie 483 km w tak długim czasie nie jest powodem do dumy.
Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.