Alarm bombowy na pokładzie Ryanaira sprawił, że prosty lot z Katowic do Grecji przybrał zupełnie inną formę. Wszystko za sprawą wiadomości, którą usłyszeli pracownicy punktu informacyjnego lotniska. Anonimowa osoba przekazała w rozmowie telefonicznej, że na pokładzie samolotu, który wystartował, znajduje się bomba.
W samolocie, który leciał z Katowic do Aten, znajdowało się wówczas ponad 190 pasażerów. Kiedy tylko obsługa lotniska otrzymała informację o ładunku wybuchowym znajdującym się na pokładzie Ryanaira, natychmiast poinformowała o tym fakcie załogę boeinga.
O zagrożeniu poinformowała agencja AFP, która nieustannie śledziła dalszy rozwój sytuacji. Okazuje się, że zanim samolot pojawił się w greckiej przestrzeni powietrznej, boeing eskortowały węgierskie samoloty wojskowe.
Następnie doszło do wymiany i nad greckim odcinkiem podróży czuwały już myśliwce tegoż kraju. Ostatecznie samolot wylądował na lotnisku w Atenach.
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Po tym, jak boeing wylądował bezpiecznie w miejscu docelowym, rozpoczęto odpowiednie działania. Jak informuje portal digitaljournal.com pasażerowie wysiedli bezpiecznie, a następnie zostali poddani kontroli. Służby w towarzystwie specjalnie wyszkolonych psów sprawdziły także wnętrze samolotu. Rzekomego ładunku wybuchowego nie znaleziono.
Na ten moment nie udało się także ustalić, kto był autorem nieprawdziwej informacji dotyczącej ładunku wybuchowego. W dodatku niedługo później tego rodzaju komunikaty pojawiły się także dla lotu z Warszawy do Dubaju. Podróż zakończyła się awaryjnym lądowaniem w Krakowie.