Szczątki zostały odnalezione w Khirbat el-Masani, około cztery kilometry na północny-zachód od Jerozolimy. Jest to stanowisko archeologiczne, w którym już wcześniej odkryto trójapsydalny kościół z epoki bizantyńskiej, który był częścią klasztoru z zajazdem dla pielgrzymów. Teraz, na początku stycznia, Izraelski Urząd Starożytności poinformował o kolejnych wykopaliskach.
Szczątki mnicha odnalezionego przez izraelskich archeologów zostały pochowane w grobowcu skrzynkowym obok dwóch małych cel w centralnej absydzie kościoła. Na jego szyi, dłoniach i stopach można było zauważyć ciężkie łańcuchy ważące dziesiątki kilogramów. Zdaniem badaczy mężczyzna był najprawdopodobniej ascetą, a żelazne pierścienie miały być dowodem jego oddania. Możliwe, że zamieszkiwał on tereny kościoła lub żył w jego pobliżu.
W pogoni za zbawieniem czy zadośćuczynieniem za grzechy ascetyczni mnisi prowadzili życie nacechowane abstynencją od przyjemności. Ich asceza czasami przybierała też bardziej ekstremalne formy. Duchowni zadawali sobie ból, przebywali w odosobnieniu, zamykali się w celi czy przykuwali ciała łańcuchami do skał.
Ta forma ascezy powstała w Syrii w IV lub V wieku n.e. i jest dobrze udokumentowana w źródłach historycznych. Dowody archeologiczne wskazują, że praktyka ta rozprzestrzeniła się co najmniej tak daleko na południe, jak okolice Jerozolimy
- poinformował na Facebooku Izraelski Urząd Starożytności.
To zresztą niepierwsze tego typu odkrycie. Archeolożka, Elena Kogan-Zehavi odnalazła szkielet zakuty w łańcuchy w 1991 roku w położonym między Jerozolimą a Betlejem Khirbat Tabaliya.
Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.