Anomalia grawitacyjna jest często nazywana również zaburzeniem grawitacji lub anomalią magnetyczną. W ten sposób określa się, jak sama nazwa wskazuje, pewne zjawiska, które przeczą prawom fizyki. Czy oznacza to więc, że teoria Isaaca Newtona ma pewne wyjątki? Chociaż naukowcy mają różne zdanie na ten temat, to na Dolnym Śląsku znajdziemy miejsce, które przyciąga wielu turystów.
W Karpaczu, na fragmencie ulicy Strażackiej, można natrafić na miejsce, w którym dzieją się nietypowe rzeczy. To właśnie tutaj można odczuć wrażenie, że grawitacja nie istnieje. Puste butelki, puszki, a nawet samochody z wyłączonym silnikiem toczą się tu pod górkę.
Według przeprowadzonych w tym miejscu badań istnieje strefa anomalii, w której grawitacja jest mniejsza o 4 proc.
- możemy przeczytać na stronie Karpacz.pl, oficjalnej stronie miasta.
Taka sama informacja widnieje na tablicy znajdującej się na miejscu. Miasto zachęca także do przekonania się o tym samodzielnie. Kierowcy instruowani są do zatrzymania samochodu, wrzucenia jałowego biegu, a następnie obserwowania, jak pojazd sam zaczyna ruszać w górę.
Innego zdania są m.in. naukowcy z Instytutu Badań Grawitacyjnych w niemieckim Waldaschaff. Po przeprowadzeniu badań w Karpaczu wyjaśnili, że jest to nic innego jak złudzenie optyczne. Jak to się dzieje? Nasz mózg traci orientację, kiedy asfaltowa, wyrównana droga znajduje się na linii naszego wzroku. Tracimy wówczas punkt odniesienia i zaczynamy mylić wznoszenie z opadaniem.
Jeżeli jednak chcielibyście przekonać się o tym na własnej skórze, wybierzcie się do Karpacza, Wałcza lub Otomina. Podobnych miejsc nie brakuje także za granicą. Grawitacja zdaje się nie działać na Spook Hill na Florydzie czy Electric Brae w szkockim Ayrshire.
Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.