Polka otrzymała zakaz wjazdu do Rosji na 20 lat. "Było ostro. Noc, psy, latarki, przepytywanie"

Pisarka i reportażystka Maja Wolny pracuje nad książką o Federacji Rosyjskiej. Niedawno po raz kolejny chciała wybrać się za granicę w celu zebrania nowych materiałów. Jednak na granicy czekała ją niemiła niespodzianka. Kobieta otrzymała zakaz wjazdu do Białorusi i Rosji na... najbliższe 20 lat. Teraz zdradziła szczegóły zdarzenia.

Od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę obywatele Federacji Rosyjskiej muszą mierzyć się z licznymi sankcjami. Kurs rubla się załamał, znane marki wycofały się z ich kraju, a karty kredytowe stały się nieważne. Po tym, jak Unia Europejska zaostrzyła zasady wizowe I zamknęła przestrzeń powietrzną, wiele osób musiało też zapomnieć o upragnionych podróżach. Jednak niedawno do opinii publicznej dotarła informacja o odwrotnej sytuacji. Tym razem Polka nie mogła wjechać do Rosji

Zobacz wideo Czy Rosjanie będą tęsknić za McDonald's?

Długa kontrola na granicy

We wtorek, 10 stycznia na instagramowym profilu Mai Wolny pojawił się zaskakujący wpis. 

Jestem oficjalnie i na papierze wyrzucona z Rosji i Białorusi. Zakaz obowiązuje od wczorajszej nocy na… 20 lat. Było ostro. Noc, psy, latarki, przepytywanie gdzie i dokąd jadę, w końcu zabrano paszport i kazano czekać. Ani słowa wyjaśnienia, o co chodzi

- napisała kobieta. 

 

Jak wytłumaczyła w rozmowie z serwisem o2.pl, podróżowała autobusem z Warszawy do Pińska. Na przejściu granicznym w Brześciu strażniczka graniczna zadawała jej wiele pytań i dokładnie przeglądała jej paszport. W końcu kazano jej przejść do małego boksu. Wszystko działo się w późnych godzinach wieczornych.  

Z telefonu mogłam korzystać tylko bardzo dyskretnie, przez wiadomości tekstowe. Wszędzie wisiały zakazy fotografowania, nie byłam ani przez chwilę sama. Zatrzymano mój paszport

- relacjonowała portalowi o2.pl

Otrzymała zakaz wjazdu do Rosji

W końcu jeden ze strażników wręczył Polce dokument, który informował o zakazie wjazdu do Białorusi i Federacji Rosyjskiej na 20 lat. Powód? Nieznany. Następnie kazano jej zabrać rzeczy z autobusu i wejść do samochodu z trzema białoruskimi mężczyznami. Pogranicznik oznajmił, że to jedyny sposób na powrót do Polski.  

Nie zamierzam się odwoływać od decyzji, będę czekać na koniec tego reżimu, który mam nadzieję, nadejdzie znacznie szybciej niż za 20 lat. Chciałabym, żeby moja książka w choćby minimalnym stopniu do tego się przyczyniła

- przyznała Maja Wolny.

Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Więcej o: