Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Zdawało się, że ze starego dźwigu, który swoim opłakanym stanem skutecznie odstraszał przechodniów, nic już nie będzie. Przemysł hotelarski korzysta jednak z coraz bardziej niecodziennych rozwiązań, dzięki czemu okazało się, że nawet i z takiego ''złomu'' da się zrobić coś, co zadziwi cały świat, a w przyszłości może zapisze się na kartach historii turystyki.
Coś z niczego
Metamorfoza starego dźwigu w prestiżowy hotel okazała się niesamowicie pracowitym i kosztownym przedsięwzięciem. Obowiązki designerskie przejął znany szwajcarski architekt, Bernard Tschumi. To właśnie dzięki jego wizji nowe elementy maszyny przybrały kolor czerwony, przywrócono też jej dawne niebiesko-szare i żółte barwy. W ciągu procesu renowacji, który trwał od 2011 do 2019 roku, korzystano z pomocy wielu wykonawców, a także firm budowlanych, które doradzały i pomagały w osiągnięciu celu.
Crane Hotel Faralda - jak to wygląda wewnątrz?
Na dźwigu na wysokości 50 metrów znajdziemy zaledwie 3 apartamenty. Jeśli myślicie, że urządzenie nadającego się do mieszkania i normalnego funkcjonowania pokoju w takim miejscu jest niemożliwe, jesteście w błędzie. Można powiedzieć, że lokale oferowane przez Crane Hotel Faralda wręcz ociekają luksusem. Łóżka typu king size, gustowny wystrój, a w dodatku niesamowity widok na panoramę Amsterdamu. Jakby tego było mało na szczycie dźwigu znajduje się jacuzzi, z którego może skorzystać każdy, kto zagości w progach industrialnego hotelu.
Właściciele niestandardowych ośrodków wypoczynkowych lubią ustalać wysokie ceny za wypoczynek i nie inaczej wygląda to w tym przypadku. Jeśli chcemy spędzić jedną noc w Crane Hotel Faralda, musimy przygotować się na wydatek w wysokości około 5 tys. złotych. Czy ta cena jest tego warta? Najlepiej przekonać się o tym na własnej skórze. Pamiętajmy też, że nocleg w takim hotelu jak ten, na długo pozostanie w pamięci, a takie wspomnienia są bezcenne.
