Zdarzenie miało miejsce w listopadzie 2022 roku. 58-letnia Melanie Marvell wybierała się wówczas z Wielkiej Brytanii do Stanów Zjednoczonych, by spędzić Święto Dziękczynienia z przyjaciółmi. W tym celu wyruszyła na lotnisko w Newcastle, skąd miała polecieć liniami British Airways do Heathrow, następnie liniami Aer Lingus do Shannon w Irlandii, aż w końcu do portu lotniczego Boston Logan liniami British Airways. Nie wszystko jednak poszło zgodnie z planem.
Jak tłumaczy kobieta, problemy zaczęły się po przybyciu na lotnisko w Heathrow. Tam przy odprawie otrzymała informację, że nie poleci planowanym samolotem i powinna udać się do terminalu piątego, skąd zarezerwowano jej bezpośredni lot z Londynu do Bostonu liniami British Airways. Jednak kiedy udała się na wskazane miejsce, odmówiono jej wejścia na pokład.
Lotnisko Heathrow nie jest małe i trzeba przemieszczać się autobusem do i z terminali. Cztery razy biegałam z terminalu 5 do terminalu 2, by spróbować dostać się na lot
- relacjonowała w rozmowie z "Daily Star".
Nie było tam nikogo, kto mógłby mi pomóc. Biegając po lotnisku, po zawale serca, w końcu powiedziałam "mam dość". W tym momencie zalałam się łzami
- wyznała kobieta.
W końcu z pomocą przyszedł jej jeden z pracowników British Airways. Mężczyzna skontaktował się ze swoim przełożonym i skierował 58-latkę do samolotu JetBlue lecącego do Bostonu. W całym tym zamieszaniu przyznała, że nie wiedziała, co stało się z jej bagażem, który przekazała British Airways.
Po przylocie do Stanów Zjednoczonych Melanie czekała cztery godziny na odbiór walizki. Jak się okazało, ta nigdy nie została umieszczona w samolocie. Tak też kobieta została bez wszystkich rzeczy osobistych, prezentów oraz ubrań.
Nie miałem wystarczająco dużo pieniędzy, aby wyjść i kupić nowe ubrania, więc musiałem pozostać w tych samych rzeczach przez dziesięć dni
- wytłumaczyła 58-latka.
Kobieta przyznała, że prała strój co dwa dni, jednak mimo to czuła się jak "niechluj". Kiedy wszyscy stroili się na Święto Dziękczynienia, ona musiała zostać w dresie.
British Airways ostatecznie zlokalizowało zaginioną walizkę na lotnisku Heathrow i wysłało ją do DHL. Jednak miesiąc po powrocie do Wielkiej Brytanii wciąż nie odzyskała swoich rzeczy. Firma kurierska twierdzi, że próbowała dostarczyć walizkę, ale najprawdopodobniej z powodu błędu na etykiecie nie mogła zlokalizować adresu. Zmuszeni byli zwrócić ją więc nadawcy - czyli lotniska w Heathrow. Melanie w końcu odzyskała swoją walizkę 3 stycznia.
Zrujnowało mi to całe wakacje
- podsumowała.
Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.