Mój pierwszy raz na nartach. Koleżanki mówiły: "Ula! Życie ci niemiłe?!"

Marco zaczął jeździć na nartach we włoskich Dolomitach jeszcze przed trzecimi urodzinami, Manfred, gdy miał cztery, a Oswald w wieku 6 lat. - Powiedzieć, że zacząłem jeździć w wieku 2,5 lat to zbyt wiele. Pamiętam, że rodzice zabrali mnie do Austrii i próbowali na wszelkie sposoby sprawić, abym przekonał się do tego sportu. Przepłakałem cały tydzień w hotelu - śmieje się Marco, instruktor narciarski. Od tamtej chwili minęło niemal trzydzieści lat, Marco zaprzyjaźnił się na tyle z nartami, że teraz uczy innych, a jazda na dwóch deskach sprawia mu ogromną przyjemność. Jak będzie ze mną? Czy złapię bakcyla i niczym Alberto Tomba będę pokonywać kolejne trasy z zawrotną prędkością? Czy raczej skończę jak Bridget Jones?

Trafiłam do ośrodka w Południowym Tyrolu pod skrzydła niezwykle cierpliwego instruktora – Manfreda Adami ze szkoły narciarskiej Schlern3000. – Alpe di Siusi / Seiser Alm to idealne miejsce dla początkujących. Są tu rozległe, łagodne stoki, 70 km łatwych tras. W sam raz dla osób oswajających się z nartami – zachęca mężczyzna, który od ponad sześciu dekad uprawia narciarstwo. Gdy w czasach pandemii COVID-19 zamknięto stoki i nie mógł oddawać się swojej pasji, nie mógł też znaleźć dla siebie miejsca. – Myślałem, że oszaleję – wspominał. Bo narty to ważna część jego życia, jeśli nie najważniejsza.

Południowy Tyrol jest idealnym miejscem na naukę jazdy na nartachPołudniowy Tyrol jest idealnym miejscem na naukę jazdy na nartach Urszula Abucewicz / Gazeta.pl

Kolejka do ośrodkaKolejka do ośrodka Urszula Abucewicz / Gazeta.pl

Patrzę na peleton maluchów, cztero- i pięciolatków, które w króciutkich nartach ustawiają się w kolejce do wyciągu i bez strachu z szeroko rozstawionymi rękoma zjeżdżają na dół. Zastanawiam się, czy ja też poczuję się tak beztrosko na stoku? Czy wręcz przeciwnie? I kiedy najlepiej nauczyć się jeździć?

– Nie ma idealnego wieku, w którym powinniśmy zacząć naukę na nartach – słyszę od Krzysztofa Portasiewicza, właściciela firmy, który organizuje wyjazdy do Południowego Tyrolu. – Można zacząć od trzeciego roku życia. To wówczas bardziej zabawa niż nauka, oswajanie dzieci z nartami, zimą i stokiem. Można też później. Wiek nie jest żadnym ograniczeniem.

– Jeśli chcesz nauczyć się jeździć na nartach, to nawet w wieku 60 lat będziesz mógł to zrobić – wtrąca instruktor, Marco.

– Oczywiście im wcześniej zaczniemy, tym lepiej, ale wiek nie powinien stanowić przeszkody – dodaje Manfred. – Jeżdżenie na nartach nie jest trudne. Ośmielę się stwierdzić, że nawet łatwe. Problemem dla wielu turystów jest głowa. Wielu z nich wręcz paraliżuje lęk.

Bolzano Włochy. Najlepsze miasto do życia. Mieszka tu najstarszy człowiek na ziemi

W wypożyczalni sprzętu słyszę: Dzień dobry 

Zanim jednak postawię pierwsze kroki na stoku, trafiam do wypożyczalni sprzętu. Odpowiednie wyposażenie to podstawa. Trzeba pamiętać, żeby wcześniej założyć zimową kurtkę, wygodne spodnie, wodoodporne rękawiczki, zaopatrzyć się w gogle. Nie zapomnijmy też o termoaktywnej bieliźnie i długich sięgających do kolan skarpetach. Kask i pozostały sprzęt: narty, buty i kijki możemy wypożyczyć.

– Narty dobieramy do wzrostu narciarza, a siłę wiązań do jego wagi – mówi Andrzej Grabowski, którego spotykam w wypożyczalni sprzętu. Od sześciu lat mieszka we Włoszech z żoną i córką. To właśnie z powodu swojej pięciolatki zatrudnił się w tym miejscu, aby jego pociecha jak najszybciej mogła oswoić się z jazdą na nartach.

– To jest wspaniały widok, gdy szczęśliwa Natalia macha do mnie ze stoku. Ostatnio uczyła się jeździć tyłem – uśmiecha się.

W wypożyczalni sprzętu spotykam Andrzeja GrabowskiegoW wypożyczalni sprzętu spotykam Andrzeja Grabowskiego Urszula Abucewicz / Gazeta.pl

Andrzej Grabowski na co dzień mieszka nad jeziorem Garda. – Różnorodność tego miejsca jest oszałamiająca – nie kryje zachwytu.

Polak w sezonie letnim pracuje jako instruktor kitesurfingu i windsurfingu. Wcześniej nie szukał dodatkowego zajęcia, ponieważ sezon potrafi trwać tutaj od połowy marca do połowy listopada, więc miał pełne ręce roboty. Żona podsunęła mu pomysł, żeby zimą zatrudnił się w kurorcie narciarskim. Dlaczego? Po to, żeby córka mogła zacząć szusować na nartach. A on jako dobry mąż i ojciec tak zrobił. Gdy widzi swoją ukochaną jedynaczkę całą w skowronkach, nie ma wątpliwości, że to była dobra decyzja.

Czy rozważa powrót do Polski? – Raczej nie. Czasem myślę, że biurokracja w języku polskim byłaby łatwiejsza, ale nie mam do czego wracać. Pozostały jedynie wspomnienia.

Języka polskiego też mu nie brakuje, ponieważ jego żona jest Polką, a do Alpe di Siusi nasi rodacy przyjeżdżają nader często. – Mają tu swoje ulubione miejsca. Przyjeżdżają tu od lat. Kto pozna to miejsce, to już tutaj zostaje – dodaje. – Na pewno odnajdą się tutaj osoby, które nie lubią szybkiego życia. I też takie, które znają włoski, bo Włosi nie są skłonni do nauki języków obcych, choć akurat w Południowym Tyrolu głównym językiem jest niemiecki, a większość osób mówi po angielsku, więc na pewno się porozumiesz – podpowiada.

Seiser Alm / Alpe di Siusi jest położony na największej wysokogórskiej hali w EuropieSeiser Alm / Alpe di Siusi jest położony na największej wysokogórskiej hali w Europie Urszula Abucewicz / Gazeta.pl

To jeden z najpiękniejszych rejonów Dolomitów, nad którym króluje słynny masyw SassolungoTo jeden z najpiękniejszych rejonów Dolomitów, nad którym króluje słynny masyw Sassolungo Urszula Abucewicz / Gazeta.pl

To jeden z najpiękniejszych rejonów Dolomitów, nad którym króluje słynny masyw SassolungoTo jeden z najpiękniejszych rejonów Dolomitów, nad którym króluje słynny masyw Sassolungo Urszula Abucewicz / Gazeta.pl

Narty dobrane, kijki dopasowane, buty wybrane i odpowiednio zawiązane. Trzeba jeszcze się z nimi oswoić, bo czuję się tak, jakbym miała na nogach dwie drewniane kłody.

Manfred - moja opoka 

Czas na lekcję. Trafiam pod skrzydła Manfreda, dla którego narty są całym życiem. Najpierw krótka rozgrzewka, potem nauka wpięcia i wypięcia wiązań. Zanim ruszę na stok, instruktor uczy mnie zjazdów na jednej narcie. Potem dopinam drugą i ruszam na wyciąg taśmowy. Pierwszego zjazdu nie wykonuję sama – Manfred trzyma mnie za ręce. Uczy hamowania. Jest cierpliwy, pozwala mi na oswojenie ze stokiem i z nartami, których wciąż nie potrafię opanować. Gdy mojej koleżance, która wprawdzie wcześniej jeździła na snowboardzie, dwie godziny wystarczyły, aby opanować instrukcje Manfreda i teraz śmiga po niebieskim szlaku, ja ustawiam się w kolejce do wyciągu pomiędzy maluchami. Jutro spróbuję znowu – myślę.

Muszę przyznać, że trafił mi się wyjątkowo cierpliwy instruktor. Manfred następnego dnia wita mnie ze spokojem. Bez zniecierpliwienia ćwiczy ze mną kolejny zjazd, kolejny i kolejny. Jego opanowanie w pewnym momencie udziela się w końcu mnie. Wraz z kolejnymi zjazdami strach mija, a gdy pojawia się krótki przebłysk przyjemności, słyszę, że czas lekcji już się skończył. Nie ma czego się bać – mówię do siebie w duchu. I wiem, że choć potrzebuję trochę więcej czasu, na pewno spróbuję jeszcze raz.

Sztramberk Urokliwe miasto w Czechach. Tu święta nigdy się nie kończą

Zresztą Manfred wierzy we mnie i szczerze mi kibicuje. – Strach najlepiej przełamywać małymi kroczkami. Dać sobie więcej czasu i wykonywać kolejne ćwiczenia. Gdy zobaczycie, że potraficie coraz więcej, wtedy strach zaczyna się zmniejszać. Wraz z udoskonaleniem techniki, również wzrasta pewność siebie. Nie denerwujmy się, że nie robimy postępów w takim tempie jak inni. Trzeba dać sobie czas i na spokojnie oswajać się z nartami. Nie porywajmy się też od razu na czerwony szlak, tylko poruszajmy się na niebieskich – tłumaczy instruktor narciarstwa.

– Trzeba znać swoje ograniczenia. Najpierw trzeba dobrze opanować technikę, nauczyć się dobrze skręcać, panować nad ciałem i kontrolować narty. Najlepiej umiejętność tę doskonalić na trasach, które są dopasowane do naszych możliwości. Ambicje najlepiej zawiesić na kołku. Na czarny szlak jeszcze przyjdzie czas – dodaje Marco.

– Jak się przełamać? Trening i jazda z instruktorem – słyszę od właściciela firmy.

– Praktyka, praktyka i jeszcze raz praktyka – przekonuje Marco.

– Jesteś w miejscu, w którym krok po kroku możesz rozwijać swoje umiejętności. W Alpe di Siusi turyści mają do dyspozycji 70 km tras. W tym ponad 10 niebieskich. W sam raz dla nieopierzonych narciarzy – śmieje się Oswald. – W samym Południowym Tyrolu jest ok. 1,2 tys. km stoków. Osoby bardziej zaawansowane mogą spróbować swoich sił na Val Gardenie, która jest połączona z ośrodkiem Seiser Alm / Alpe di Siusi. Dzięki temu na jednym skipassie możemy jeździć po 181 km tras – także licznych czerwonych i czarnych.

W DolomitachW Dolomitach Urszula Abucewicz / Gazeta.pl

Na trasach biegowych trenowała tutaj Justyna KowalczykNa trasach biegowych trenowała tutaj Justyna Kowalczyk Urszula Abucewicz / Gazeta.pl

– Dla wielu moich klientów, którzy wracają na stok po długiej przerwie od nart, Val Gardena może być już zbyt dużym wyzwaniem. Człowiek patrzy w dół i włącza mu się blokada. Na łagodniejszych trasach w Alpe di Siusi, możemy bez tak dużego stresu doskonalić technikę jazdy – dodaje Krzysztof.

W samym Południowym Tyrolu jest ok. 1,2 tys. km stokówW samym Południowym Tyrolu jest ok. 1,2 tys. km stoków Urszula Abucewicz / Gazeta.pl

– W Alpe di Siusi trasy są łatwe i rozbudowane. Nawet jeśli ktoś nie ma zbyt dużych umiejętności narciarskich może spędzić tu cały dzień, zapuszczając się w kolejne rejony. A poza tym w Południowym Tyrolu słońce świeci 300 dni w roku – uśmiecha się Manfred.

– Sezon we włoskich Dolomitach trwa zdecydowanie dłużej niż w Polsce – tłumaczy Portasiewicz. W Alpe di Siusi można jeździć nawet do kwietnia.

Poza tym Seiser Alm słynie nie tylko z szerokich łagodnych tras, ale także z licznych kilometrów tras biegówkowych, na których ćwiczyła Justyna Kowalczyk. Nie brakuje też tras wędrownych!

Narciarze przygotowują się do zjazdu czarnym szlakiemNarciarze przygotowują się do zjazdu czarnym szlakiem Urszula Abucewicz / Gazeta.pl

Narciarze na czarnym szlakuNarciarze na czarnym szlaku Urszula Abucewicz / Gazeta.pl

Gdy po całym dniu na nartach uznamy, że w tym sezonie nie osiągniemy mistrzowskiej formy, możemy wziąć głęboki oddech, podziwiać masyw Sassolungo, który króluje nad Dolomitami i rzec, trawestując słowa Scarlet O'Harra z filmu "Przeminęło z wiatrem": Spróbuję jutro.

A gdy jutro nadchodzi, Oswald, nasz przewodnik odbiera kolejną grupę dziennikarzy. Zaczynają ambitnie. Ruszają na czarny szlak.

***

Ile kosztuje jazda na nartach? W Alpe di Siusi za dwudniowy skipass osoba dorosła zapłaci ok. 136 euro, a za sześciodniowy skipass na Seiser Alm i Val Gardenę poniżej 300 euro. Przy zakupie online otrzymamy 5 proc. upust. Na wypożyczenie sprzętu trzeba przeznaczyć ponad 20 euro.

Więcej o: