Martyna Tchórz jest stewardesą linii lotniczej Ryanair mieszkającą na Majorce. Kobieta chętnie dzieli się w mediach społecznościowych kulisami pracy, a także urokami z życia na balearskiej wyspie. Niedawno w rozmowie z onetem opowiedziała, jak wyglądają loty w sylwestra i Nowy Rok. Te niewiele różnią się od pozostałych dni w roku... no może poza większą ilością stresu.
Kilka lat temu w grafiku Martyny trafił się sylwestrowy lot, a emocje z nim związane pamięta bardzo dokładnie aż do dziś. W ostatni dzień w roku czekały ją aż cztery rejsy, w tym ostatni, który miał zakończyć się o godzinie 22:00 na Majorce. Nie wszystko jednak szło zgodnie z planem. Opóźnienia drugiego lotu sprawiły, że w powietrzu utrzymywała się nerwowa atmosfera. Nie pomagał też w tym fakt, że między pasażerami wywiązywały się żywe dyskusje i szarpaniny.
W pewnej chwili groziło to nawet wezwaniem policji na pokład po wylądowaniu w Palmie i kolejne opóźnienia planu dnia
- relacjonowała stewardesa w rozmowie z onetem.
Wielu pasażerów, zmartwionych, że nie dolecą do miejsca docelowego przed północą, próbowało wyładowywać swoją frustrację na załodze. Martyna Tchórz najgorzej wspomina ostatni lot z Madrytu na Majorkę. Chociaż Hiszpania kojarzy się ze słońcem, to tym razem na miejscu pogoda nie dopisywała. Niskie temperatury oraz śnieg wpłynęły na opóźnienia lotu, a zdenerwowani pasażerowie chcieli rozmawiać z kapitanem i podpuszczali innych podróżnych. Ostatecznie maszyna Ryanaira opuściła lotnisko o godzinie 22:00... w czasie, kiedy miała już wylądować w Palmie.
Skoro mowa o sylwestrowym wieczorze, to pasażerowie postanowili rozpocząć świętowanie już na pokładzie samolotu. Jak przyznała stewardesa, niektórzy próbowali dolewać po kryjomu coś z butelek zakupionych w strefie bezcłowej. Ostatecznie udało im się dotrzeć na miejsce o 23:20.
Poranne loty w Nowy Rok są o wiele spokojniejsze. Pasażerowie zwykle odsypiają szampańskie imprezy, a załoga wymienia się wrażeniami z poprzedniej nocy.
Większość pasażerów odsypiała zabawę, więc serwis, który im proponujemy, szybko został sfinalizowany. I całe szczęście, bo woń alkoholu w kabinie w wydychanym przez podróżujących powietrzu była ciężka do zniesienia...
- podsumowała.
Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.