Front arktyczny przesuwa się z północy przez Meksyk i przynosi ujemne temperatury oraz opady śniegu w stolicy. Władze wydały pomarańczowe i żółte alerty pogodowe, ostrzegając przed temperaturami od -5 do -10 stopni Celsjusza w centralnych stanach i nawet do -15 stopni Celsjusza w górskich regionach Chihuahua, Coahuila, Durango i Nuevo León.
Tak sroga zima jest bardzo rzadkim zjawiskiem w Meksyku. Ostatni raz śnieg spadł w stolicy w 1967 roku. Nic więc dziwnego, że miejscowi byli nie tylko zaskoczeni, ale i podekscytowani. Chętnie wychodzili na zewnątrz i lepili bałwany, które umieszczali na maskach samochodu. Tamtejsze służby wydały zalecenia, by mieszkańcy m.in. chronili i nawilżali skórę kremami oraz zakładali co najmniej trzy warstwy odzieży - najlepiej wełnianej lub bawełnianej.
Warunki atmosferyczne wpłynęły także na funkcjonowanie ruchu lotniczego. Jak donosi dziennik "El País", od 24 grudnia prawie 180 lotów zostało opóźnionych lub odwołanych, co dotknęło ponad 30 000 osób.
Mój lot nie pojawił się na ekranach… po prostu nie istniał, nie był wymieniony jako odwołany lub opóźniony. To chaos
- mówił jeden z podróżnych, Christian Martínez w rozmowie z "El País".
Mężczyzna miał lecieć z Tijuany do Guadalajary 25 grudnia, jednak ze względu na "ekstremalne warunki pogodowe" był zmuszony spędzić ponad 12 godzin na lotnisku. Ostatecznie zrezygnował, zakupił bilet autobusowy i poszedł odebrać walizkę. To nie było takie proste.
Nie chciałem już zwrotu pieniędzy - chciałem tylko, aby moja torba została zwrócona. Ale kiedy pozwolili mi przejść, to był po prostu horror. Ludzie zaczęli krzyczeć "kradną walizki!". Nikt się nimi nie opiekował. To było morze bagaży
- relacjonował.
Co na to linia lotnicza?
Pracujemy niestrudzenie, aby rozwiązać trudności operacyjne i bezpiecznie dowieźć naszych klientów do miejsc docelowych
- poinformowała w oświadczeniu linia lotnicza Volaris.
Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.